Trzeba przyznać, że oprócz imponujących mięśni i "charakterystycznej" aparycji Tomasza Oświecińskiego charakteryzuje wyjątkowa ambicja (czy jak inni to nazywają - "parcie na szkło). Kilka lat temu białostoczanin zapragnął zaistnieć w polskim show biznesie jako aktor, pojawiając się takich tasiemcach, jak Klan czy M jak miłość. Znajomość z Patrykiem Vegą szybko zaowocowała propozycją ról mało rozgarniętych osiłków, które zjednały mu sympatię milionów Polaków. Udział w najnowszej edycja Tańca z gwiazdami był już dla 47-latka tylko ukoronowaniem błyskotliwej kariery i potwierdzeniem jego awansu społecznego.
Na przełomie 2017 i 2018 roku miał epizod w MMA, kiedy to celebryta stoczył dwie walki na galach KSW. W swoim debiucie na ringu pokonał rapera Pawła "Popka" Mikołajuwa, z kolei w drugim pojedynku został znokautowany przez Erko Juna. O interesy "Stracha" od spraw MMA dbał wtedy Artur Ostaszewski, który jest też długoletnim menadżerem Marcina Różalskiego oraz kilku innych zawodników MMA. Jak się okazuje, współpraca Oświecińskiego i Ostaszewskiego zakończyła się w nie najlepszej atmosferze. Za dowód może świadczyć najnowszy post Różala zamieszczony na Facebooku, w którym uczestnik najnowszej edycji Ameryka Express zarzuca "Strachowi" oszustwo.
Poruszę pewną kwestię, która dotyczy i mnie, ponieważ Artur Ostaszewski jest moim przyjacielem i menadżerem - zaczął swój wywód Różal. Jest na świecie naprawdę kilka osób, które są moimi przyjaciółmi i pieniądze z nimi też zarabiam. Pieniądze nas nie poróżniły i powiedzenie, że przyjaźń i pieniądze nie idą w parze w naszym przypadku nie ma miejsca bytu. Artur był też menadżerem pewnej...... mimo że wszyscy go przestrzegali przed tą.... to on jednak dał szansę, dopuścił za blisko siebie. Najnormalniej w świecie zaufał i dał się oszukać.
W dalszej części wpisu Różalski stwierdził, że to nie pierwszy taki wybryk "Stracha".
Oszukał na pieniądze jedyną osobę ze środowiska, która do końca z nim była, mimo ostrzeżeń, że coś takiego może nastąpić - kontynuował. Pomijam fakt, że takich osób jest więcej, które oszukał na to, czy na tamto. Nie jest tak świętoszkowaty i "naprawiony", jak się kreuje w mediach, w spektaklach i wszyscy o tym wiedzą. Nikt za ucho nie wytarmosi, bo "naprawiony" od razu złoży zawiadomienie, ale jemu oszustwa nadal przychodzą łatwo, jak widać, i bez krępacji nawet wobec osób oddanych.
Postanowiliśmy skontaktować się z Tomkiem i poprosić go komentarz w sprawie. Oświeciński przyznał, że zamierza wejść z Różalskim na drogę sądową.
Wspólnie z moim adwokatem wydamy oświadczenie w najbliższym czasie. W trakcie jest również pozew o zniesławienie.