Marina Łuczenko-Szczęsna robi wszystko, by zaistnieć w mediach jako piosenkarka, a nie tylko żona Wojciecha Szczęsnego. Jak jej to wychodzi? Oceńcie sami. My natomiast przypominamy że Łuczenko całkiem niedawno pokusiła się nawet o nagranie piosenki, w której "rapuje" o Pudelku. Miło z jej strony, choć nadal nie rozumiemy, dlaczego w takim razie nie zostaliśmy zaproszeni na oficjalną premierę singla. No cóż, może uda się następnym razem.
Marina w swoim kawałku "News" śpiewa również o tym, jak ważni są dla niej bliscy, że "ma tylko piękne sny, do rodziny leci dziś i to na niej zależy jej". I trzeba przyznać, że tę wielką miłość chętnie okazuje też za pośrednictwem mediów społecznościowych. Na jej instagramowym profilu wręcz roi się od zdjęć z Wojtkiem, a także Liamem (nie Lajamem!). Ale zdjęcia to nie wszystko. Zakochani "słodzą" sobie też w komentarzach. Gdy więc ostatnio Szczęsny opublikował na Instagramie swoje stare zdjęcie z okazji 10. rocznicy rozegrania pierwszego meczu w angielskim klubie piłkarskim, Marina nie mogła przejść obok tego obojętnie. Postanowiła pozostawić po sobie ślad, a przy okazji zdradziła, jak nazywa ukochanego w domowym zaciszu...
hahaha, dziubas! - napisała krótko.