Glorianka dała się poznać szerszej publiczności jako (niegdyś) nieodłączna kompanka Marty Linkiewicz do suto zakrapianych imprez, z którą dzielnie walczyła o "fejm" w sieci i chlubny tytuł "patoinfluencerki". Podobnie, jak w przypadku Martusi, również Gloria postanowiła zerwać ze starymi nawykami, w tym celu wybierając się na odwyk. Od tamtej pory influencerka świeci przykładem na Instagramie, nakłaniając swoich obserwatorów do rezygnacji ze złych nawyków i odnalezienia "sensu życia".
Podobnie jak większość mniejszych lub większych gwiazd, również aspirująca celebrytka zapragnęła wybrać ostatnio się na upojne wakacje do obleganego przez rodzimych prominentów Tulum. Już na samym początku zmagającą się niegdyś z uzależnieniem influencerkę spotkała nieprzyjemna sytuacja, kiedy lokalni dilerzy usiłowali sprzedać jej narkotyki.
Glorianka o wakacjach w Meksyku: "NARKOTYKI są na wyciągnięcie ręki! Mnie to WRĘCZ OBRZYDZA"
Glorianka już zdążyła wrócić ze słonecznego Meksyku, lecz nie będzie wspominać tego wyjazdu szczególnie dobrze. W serii pytań i odpowiedzi na Instagramie dziewczyna ze szczegółami opowiedziała o wyprawie za ocean, która niestety okazała się dla niej sporym rozczarowaniem i stratą pieniędzy (na podróż Glorianka wydała między 8 a 10 tysięcy złotych)
Fajnie było zobaczyć Meksyk, ale nie jest to moje miejsce na ziemi - zaczęła Cichocka. Tulum jest totalnie przereklamowane, ja się tam męczyłam. W Playa del Carmen było naprawdę fajnie, wszędzie było blisko. W Tulum wszędzie było daleko, ja miała wysokie oczekiwania, dlatego się rozczarowałam.
Jednym z aspektów, które zmieniły wakacje Glorianki w koszmar, był fakt, że nie czuła się w Tulum bezpiecznie.
W Tulum, gdy wyszliśmy na miasto oczy miała dookoła głowy i cały czas się obracałam - kontynuowała. Wszystko mnie stresowało i tam nie czułam się bezpiecznie. Większość osób gwizdało, zaczepiało i trąbiło na nas. Czułam dyskomfort.
Co ciekawe, Cichocka miała okazję zobaczyć na miejscu jedną z całego tłumu celebrytek, które w ostatnim czasie zawitały do turystycznej miejscowości. Przyznała też, że kompletnie nie rozumie fascynacji Natalii Siwiec tym meksykańskim miasteczkiem.
Jadąc samochodem widziałam Margaret z narzeczonym. Natalii Siwiec niestety nie widziałam. Ale podziwiam Natalkę, która siedzi tam tyle czasu. Ja bym nie dała rady - dodała na koniec.
Współczujecie jej?