Po tygodniu marszów i ulicznych protestów wywołanych orzeczeniem Trybunału Konstytucyjnego w sprawie aborcji, rządzący postanowili przemówić w sprawie, która zdominowała życie publiczne w kraju i zjednoczyła ogromne rzesze ludzi mających dość bycia "przedmiotami ustaw".
Jako pierwsza przemówiła córka prezydenta, która kilka miesięcy temu została doradcą społecznym w kancelarii głowy państwa. Zastrzegając, że jest to jej prywatne zdanie, Kinga Duda zapewniła, że choć sama nie poddałaby się aborcji, uważa, że w skrajnych przypadkach, takich jak ciężkie wady płodu, kobietom należy pozostawić możliwość wyboru.
W podobnym tonie wypowiedziała się matka Kingi. Pierwsza dama, której milczenie stało się już tematem memów, w końcu zabrała głos w sprawie dotyczącej Polek. Stwierdziła, że ma wątpliwości w kwestii narzucania kobietom decyzji o urodzeniu dziecka z ciężkimi wadami rozwojowymi.
Kolejnym krokiem w łagodzeniu konfliktu było oświadczenie Dudy, który zapowiedział, że z pomocą ekspertów chce przygotować nową ustawę, która doprecyzowałaby okoliczności dozwolonej aborcji. W ustawie tej miałaby się znaleźć lista chorób i wad letalnych, które pozwalałyby na usunięcie ciąży (co ważne, aborcja nie byłaby dozwolona w przypadku zespołu Downa u dziecka).
Propozycja Andrzeja Dudy przez wiele osób została uznana za interesującą i obiecującą. Nie wszyscy jedna są pod jej wrażeniem. Liderka ruchu pro-life, Kaja Godek, nie szczędzi ostrych słów pod adresem głowy państwa.
Prezydent, który przysięgał, że będzie bronił Konstytucji, właśnie zapowiedział złożenie ustawy, która ma obalić wyrok Trybunału Konstytucyjnego.
Eugenika to eugenika, niezależnie od tego, czy dziecko cierpi na wadę lekką czy ciężką.
Hańba, Panie Prezydencie! - pisze na swoim Facebooku Kaja Godek, która decyzję TK przyjęła z entuzjazmem i zapowiedziała, że kwestią czasu jest zniesienie możliwości usuwania ciąży, będącej wynikiem gwałtu.
Zaskoczyła Was?