Znana do niedawna głównie jako jeden z niewielu polskich projektantów, którzy odnieśli sukces w światowej branży mody, Ewa Minge od dobrych kilku lat kojarzona jest bardziej z niezwykle szczerymi opiniami na różnorodne tematy, którymi chętnie i wyjątkowo często dzieli się za pośrednictwem mediów społecznościowych. Wiadomym było więc, że zagadnienie koronawirusa również nie ominie jej instagramowego profilu.
Chętna do pomocy projektantka nie tylko przearanżowała na czas pandemii swoje szwalnie w linie produkcyjne maseczek ochronnych, które przekazuje pro bono do potrzebujących szpitali. Zainicjowała również akcję #AvePolska, mającą na celu promowanie polskich producentów, ale nie ukrywa, że docierające do niej zewsząd informacje niekoniecznie dają jej nadzieję na lepsze jutro.
W minioną niedzielę Ewa wyznała, że jej receptą na ucieczkę od ponurego świata jest zwrócenie się ku literaturze. Projektantka stara się również ograniczyć konsumowanie newsów na temat rozprzestrzeniającego się wirusa.
Dzień kolejny. Dzisiaj bez tv, bez żadnych danych statystycznych, informacji hipotetycznych, przewidywań z dziedziny jasnowidzenia, pobożnych życzeń. Dzień bez hipotez. Dzień pełen faktów. Na obiad naleśniki ze szpinakiem w sosie grzybowym, pan mąż uczynił. Na deser babka świąteczna, ciut sucha, ale po obróbce w mikrofali dała radę. Dzień na tarasie, czyli pilnowanie stada, bo trzeba było łapać pierwsze muszki. Kiedy stado padło, przyjemność czytania, czyli ucieczka w świat fikcji literackiej.
Minge podkreśliła, że umyślnie wybrała sobie ponurą lekturę, aby móc spojrzeć nieco przychylniejszym okiem na otaczający nas "syf".
Celowo wybrałam ciężką pozycję o czasach nieporównanie gorszych od teraźniejszości, aby nie obudzić się po skończeniu ze łzami w oczach, że tam było tak pięknie a tu mamy taki syf, bo mamy. Szczerość to podstawa świadomości. Po tej pozycji można tylko wejść w real z oddechem głębokim, że to nas nie dotyczy i pomimo faktów w telewizorze i za oknem te z książki nadal są dużo bardziej makabryczne. Jednak postać z powieści (na faktach), o której czytam, dała radę i zaliczając piekło, nie poddała swojego życia - czytamy na instagramowym profilu Minge.
Co ciekawe, naczelna komentatorka życia społecznego w Polsce odnotowała, że panujący kryzys może dać wielu osobom szansę na nowy start. Ona sama na ten przykład rozważa porzucenie show biznesu i, jak można wydedukować z jej wpisu, poświęcenie się sadownictwu.
Budujące, bo w tym zestawieniu, że ona miała gorzej, a jednak uniosła, to i ja pomyślałam, że najgorsze co może mnie spotykać poza śmiercią bliskiej osoby, to fakt, że trzeba będzie zacząć wszystko od nowa. Choćby start był kilka metrów pod ziemią. Może w tym "nowym" wybrać inny kształt szczęścia? Może zrealizować tak intensywnie marzoną ucieczkę od wielkiego świata i pędu za pomarańczami. Jabłka też pięknie pachną - zapewnia rozmarzona Ewa.
Chętnie wgryźlibyście się w szampiony dorastające pod czujnym okiem płomiennowłosej sławy?