Znane osoby od kilku tygodni relacjonują nam swoje wakacyjne przygody, najczęściej wrzucając do sieci kolorowe widokówki z malowniczych i opromienionych słońcem rajskich wysp. W czasie wolnym od pracy i szkoły Małgorzata Rozenek już czwarty rok z rzędu zaproponowała swym ukochanym mężczyznom wyprawę kamperem. Podczas kilkunastu godzin spędzanych każdego dnia w pojeździe mogą jeszcze bardziej wzmocnić rodzinne więzi, choć jak to w typowej polskiej familii bywa, czasami pojawiają się też zgrzyty.
Kolejny dzień podróży pod hasłem "MajdansOnTour" upłynął na odkrywaniu pięknych zakątków Włoch. Po całym dniu intensywnej przejażdżki i zwiedzania, "Perfekcyjna" i Radosław Majdan zamarzyli o wygodzie, w związku z czym wynajęli dwie osobne kabiny na pokładzie luksusowego promu. Zupełnie jednak nie spodziewali się tego, co zastaną na miejscu.
Małgorzata Rozenek spędziła noc w spartańskich warunkach
Gwiazda stacji TVN w godzinach porannych zameldowała się z mężem i synami na Korsyce, skąd rozprawiała o "paru średnich przygodach na promie". Jak przyznała, wyjątkowo źle wspomina przeżycia poprzedniej nocy, którymi naturalnie postanowiła podzielić się z 1,5-milionowym gronem obserwujących na Instagramie.
Muszę powiedzieć, że w porównaniu do promów, które odpływają z Gdyni i Świnoujścia, to zdecydowanie promy obsługiwane przez Polaków wypadają o niebo lepiej. My nie lubimy narzekać i nigdy nie narzekamy, ale nagrywam to po to, żebyście po prostu wiedzieli. To jest tak, że widać w tym ducha włoskiej spontaniczności. Najpierw był duży problem z kabinami. My, kupując bilety, zdecydowaliśmy się na dwie kabiny, żeby nam było wygodniej, żeby chłopcy od nas odpoczęli, mimo że mogliśmy kupić jedną, która by nas wszystkich pomieściła. Więc wybraliśmy tę opcję droższą, żeby każdy mógł wypocząć, wykąpać się. Te kabiny, co bardzo nas śmieszyło, nazywały się kabinami LUX. Podjeżdżamy, wysiadamy, byliśmy przygotowani. W tym momencie okazało się, że nie mamy jakiejś żółtej karteczki. Mówimy, że jej nie mamy, że jak internetowo kupowaliśmy bilety, to nie dostaliśmy tego, że tu mamy potwierdzenie mailowe z kodem QR, więc jak się okazało, że nie mamy tych papierów, które mieliśmy mieć, a przypominam, jest wpół do 1 w nocy, to się zaczęło bieganie - szczegółowo wyjaśniła Małgorzata Rozenek.
Mama trzech synów z dużym przejęciem przedstawiła dalszy ciąg ich zatrważających perypetii.
Już po wielu perturbacjach odebraliśmy klucze od swojej kajuty. Otwierają się drzwi. Nie jestem osobą, która śpi wyłącznie w luksusowych warunkach, ja bardzo lubię przygody, więc jak zobaczyłam, jak wygląda nasza LUX kajuta, to pomyślałam sobie: o, i to jest taka kolejna przygoda w naszym życiu. W Wietnamie z Pysiulą spaliśmy na podłodze, w różnych miejscach na świecie spaliśmy w różnych warunkach, więc ok, luz, traktujemy to jako totalny fun. My zamówiliśmy, ze względu też na ilość osób, trochę lepszą kabinę dla nas, a dla chłopców normalny LUX, ale okazało się, że one identycznie wyglądają i w tej naszej większej nie działa klimatyzacja. Na takim promie to jest, przyrzekam, 50 stopni, ja nie żartuję. To jest bardzo ostra temperatura, więc skończyło się na tym, że my się spakowaliśmy z Radziem, z Henryczkiem, poszliśmy i zapukaliśmy do naszych chłopców, żeby przyjęli nas w swojej kabinie. Oni mieli taką opcję, że są dwa łóżka, a nad nimi wiszą łóżka, które się rozkłada. My w tym pokoju 4 na 3 metry w czwórkę położyliśmy się i po prostu padliśmy jak psy Pluto - "streściła" influencerka.
Małgorzata Rozenek zamieściła też kilka zdjęć wykonanych w nocy, by internauci mogli wejść w jej skórę i zobaczyć na własne oczy, z jakimi niedogodnościami mierzyła się ich idolka. Finalnie przyznała, że wraz z najbliższymi "skończyli w gorszych warunkach niż w kamperze".
ZOBACZ TEŻ: Dramat Maryli Rodowicz. Nie planuje wakacyjnego urlopu, bo jest ZBYT ZNANA: "Polacy podróżują, są wszędzie"