W poniedziałek Mikołaj Jędruszczak wystąpił w instagramowej transmisji na żywo dla Przeambitnych, podczas której nie szczędził światu sensacyjnych wyznań. Spora część wywiadu była rzecz jasna poświęcona niedawnemu rozstaniu tenisisty z Sylwią Madeńską - z rozmowy dowiedzieliśmy się m.in., że tancerka wielokrotnie zawiodła zaufanie celebryty, a ich relacja zakończyła się w dużej mierze przez jej imprezowe przygody.
Podczas trwającego przeszło 1,5 godziny wywodu Mikołaj zdołał poruszyć wiele rozmaitych tematów. Tenisista zapewnił na przykład, że zatańczyłby z Sylwią w finałowym odcinku Tańca z Gwiazdami, jeśli producenci show mieliby takie życzenie.
Spełnimy wszystkie obowiązujące nas umowy. Dostałem informację z produkcji, że nie będzie wspólnego występu ze względu na sytuacje z koronawirusem. Dostosujemy się do wymagań - wyznał.
W wywiadzie nie mogło rzecz jasna zabraknąć wątku programu, który zapewnił Jędruszczakowi i Madeńskiej sławę, Love Island. Wyspa Miłości. Mikołaj podzielił się swoimi wrażeniami na temat drugiej edycji show, wyznał nawet, że miał okazję spotkać się z jego zwyciężczynią Julią i udzielić jej kilku porad. Tenisista skomentował także gościnny występ Sylwii podczas jednego z ostatnich odcinków minionej drugiej odsłony programu - Madeńska pojawiła się na Wyspie Miłości, by przeprowadzić taneczne warsztaty z finałowymi parami. Jędruszczak nawet nie próbował kryć swojego rozgoryczenia jej udziałem. Pierwotnie on również miał bowiem pojawić się w programie.
Mam żal do produkcji, że została zaproszona tylko Sylwia. Wstępnie był plan, żebyśmy pojechali jako para, ale zerwaliśmy i nie pasowaliśmy do scenariusza - zdradził.
Tenisista zarzekał się, że gdyby to jemu zaproponowano gościnny występ, z pewnością dołożyłby wszelkich starań, by zabrać ze sobą Madeńską - nawet jeśli ta miałaby w ogóle nie pojawić się w programie.
Wszystko, co się stało po "Love Island Sylwia zawdzięcza mnie, a ja jej. Jesteśmy naczyniami połączonymi. Powiedziałem Sylwii, że gdybym to ja dostał zaproszenie, to bym powiedział, że pojadę tylko z Sylwią. Postawiłbym ultimatum, że zrobię to, ale chcę, żeby ta druga osoba miała korzyści - zapewnił.
Niestety Madeńska nie okazała się tak szlachetna, jak chciałby tego Mikołaj. Sam tenisista nie szczędził też gorzkich słów produkcji show. Jak twierdził, twórców "wielomilionowego formatu" z pewnością było stać, aby zafundować mu bilet lotniczy o równowartości 700 złotych...
Sylwia przedstawiła mi to tak, że bilety już kupione. Zabrakło honorowego podejścia do sprawy - ocenił rozgoryczony Jędruszczak.
Rozumiecie jego żal?
Zobacz również: Mikołaj Jędruszczak o debiucie "literackim" Franka z "Love Island": "Chętniej bym przeczytał książkę o LEPIENIU PIEROGÓW"