Wzbudzenie zainteresowania mediów w czasie epidemii to niebywale trudna sztuka. Świetnie radzą z nią sobie jednak Baron i Blanka Lipińska, którzy niemalże dzień w dzień odsłaniają kulisy rodzącego się na naszych oczach uczucia. W przerwach od promowania elektrycznych hulajnóg zakochana para polubiła ostatnio udzielanie wywiadów za pomocą instagramowych streamów. Do tej pory były one domeną Blanki, jednak Baron przełamał się ostatecznie we wtorek, siadając do internetowej rozmowy z magazynem Gala.
Spora część dyskusji poświęcona była, rzecz jasna, Lipińskiej, na której temat muzyk nie szczędził czułych słówek.
Dużo wcześniej bym ześwirowałbym, gdybym siedział sam. Blania jest dla mnie ukojeniem. Gdyby nie ona, mógłbym tylko pogadać z Alexą na chacie. Spędzając ze sobą 24 godziny przez 3 miesiące już ponad, wpadliśmy w taką sytuację, w której nie mieliśmy czasu pójść na randki, tylko pandemia, lockdown. Dbamy o higienę tej relacji, czas dla siebie. Balans, który jest potrzebny. (...) Ostatnio byliśmy na weekend z Blanią u jej rodziny - wspomina muzyk.
Naturalnie w trakcie rozmowy nie mogło zabraknąć też pytania o to, co jako pierwsze przyciągnęło uwagę Barona w jego nowej partnerce.
Na pewno jej charakter. Lubię z nią gadać. Ona ma zawsze tyle do powiedzenia, że to jest fascynujące, to jest taki ogień, że ja chcę z nią gadać. To jest kobieta wulkan, z nią zawsze coś się dzieje. Nie mogę nie wspomnieć niewątpliwego talentu kulinarnego, który posiada. Z powodu tej miłości przytyłem 8 kilo, ale już zrzucam. W miłości ciężko o formę.
Dodatkowe kilogramy to jednak nie wszystko, co Baron wyniósł z relacji z Blanką.
Jest to piękne uczucie, które daje energię i daje wiarę. (...) Z moim graniem nie ma problemu, bo na szczęście Blanka jest absolutną fanką czegokolwiek, co zagram. To też mnie napędza do tego, że nie muszę się krępować.
Muzyk przyznał jednocześnie, że początkowo nie zdawał sobie w ogóle sprawy z tego, jakie zainteresowanie może wzbudzić jego nowa relacja.
Poznawaliśmy się i rodziło się między nami uczucie, to nie myślałem o tym w ogóle, nie kalkulowałem, czy to jest korzystne, czy nie. Gdy już zdecydowaliśmy, że to nie jedna randka, druga, tylko coś poważniejszego, to zaczęliśmy o tym dyskutować. Blanka ma paradoksalnie grubszy pancerz niż ja, dostała bardziej od mediów, dlatego ja bardziej świadomie tego nie czytam, mało mnie to interesuje. Aczkolwiek wiedziały gały, co brały. Jakbym zaczął być w związku z panią doktor, a ona z panem prawnikiem, to pewnie trudniej byłoby się porozumieć.
Zapytany o najbardziej bolesny komentarz, jaki o sobie przeczytał, Baron stwierdził, że za każdym razem doskwiera mu podejrzewanie jego sympatii o skupienie wyłącznie na zysku. Tego samego doznał zarówno przy Blance, jak i przy Julii Wieniawie - swojej poprzedniej partnerce.
Bolało, że związki są to skalkulowane akcje mojego menadżera po to, żeby wypromować siebie bądź tę drugą stronę. Nikt nie wierzył, że takie osoby mogą poczuć coś do siebie. W mojej relacji z Blanią połączyła nas szczera fascynacja i to ta fascynacja doprowadziła do takich, a nie innych decyzji. Tak samo w tej relacji, jak w relacji z Julką Wieniawą.
Baron nie omieszkał także wtrącić kilku słów od siebie na temat tak bardzo popularnego ostatnio wśród polskich celebrytów "koronasceptycyzmu". Przypomnijmy tylko, że na przestrzeni ostatnich tygodni Edyta Górniak, Viola Kołakowska czy chociażby Iwan Komarenko błysnęli wygłaszaniem niczym niepopartych banialuków na temat ochrony zdrowia. Baron najwyraźniej im pozazdrościł.
Ja uwielbiam dociekać prawdy, dociekać faktów i czytam informacje z różnych źródeł, które absolutnie nie są proponowane przez media mainstreamowe. Telewizję odciąłem, żeby się tym nie stymulować. W mainstreamowych źródłach jest to, co powinieneś usłyszeć. Ja używam takich źródeł, że niestety nijak się to nie ma do tego, co jest prezentowane w mediach [głównego nurtu]. (...) Wszystko zależy od tego, czy chcesz być owcą w stadzie, czy być pasterzem. Noszenie maseczki, kiedy jesteś zdrowy, jest bezsensowne. Każdy z nas ma własny system immunologiczny, który się "upgraduje" (wzmacnia - ang.) w styczności z bakteriami. Jeżeli nie masz z nimi kontaktu, spada twoja odporność i jesteś bardziej podatny. Nie wierzę w maseczki - zadeklarował dumnie muzyk, zatrudniony jako juror w programie emitowanym w jednej z mainstreamowych stacji telewizyjnych.
Przypomnijmy: Od "dziewczyny z sąsiedztwa" do kobiety wampa. Tak się zmieniła Blanka Lipińska! (STARE ZDJĘCIA)
Dalej było już tylko ciekawiej...
Wydaję mi się, że największym wirusem, który dotyka nas wszystkich, jest propaganda i informacja. Te wirusy były od zawsze, więcej ludzi zdziesiątkował wirus HIV. To jest cykliczna sprawa. Informacja jest taka, że trzeba zrobić "lockdown" (zakaz wyjścia - ang.) na cały świat. Jest to informacja przepompowana. Wiem to z moich źródeł. Wszystkie choroby wewnętrzne, rak, problemy ze skórą, to się zaczyna od twojej głowy. Wiem, że ten wirus mnie nigdy nie dosięgnie, bo dbam o siebie, medytuję, i nie martwię się tym, jakie są statystyki zgonów z każdego dnia - przekonuje pewien swych racji Baron.
W walce z chorobami partner Blanki Lipińskiej wspiera się również uzdrawiającą siłą muzyki. Podczas wywiadu z Galą muzyk zaprezentował widzom swój nowy nabytek - przypominający ogromną patelnię instrument o nazwie hang drum, na którym kilkukrotnie zagrał.
To jest taki instrument, który cię leczy. (...) Każdy dźwięk jest wibracją. Ten instrument jest dostrojony do 440 herców. Jest dostrojony do wibracji ziemi. Ta wibracja ma tę specyfikę, że może cię uzdrowić, może zadać ci ból, może cię uśpić. Jest on leczącym instrumentem, a dodatkowo pięknie brzmi.
Gwiazdor The Voice poruszył również temat trudnej sytuacji finansowej, w której znaleźli się obecnie polscy artyści. Przyznał jednocześnie, że z opresji ratuje go obecnie (o ironio) występowanie w mainstremowej telewizji.
Miałem parę takich myśli, co to będzie. My muzycy mamy tak, że lecimy w trasę średnio od maja do września. I tak naprawdę jeśli nie masz zimowej trasy klubowej, to jest twój jedyny "income" (zarobek - ang.) roczny i później trzeba przetrwać resztę roku. W związku z tym, jak odbierasz nam to 5 miesięcy zarobku, to my jesteśmy w d*pie przez 12 miesięcy. (…) Mogę tylko wierzyć, że to się szybko skończy - podsumował.
Trudna sytuacja nie pozbawiła jednak Barona marzeń. Choć to największe może być nieco trudne do zrealizowania.
Największe marzenie to zobaczyć ziemię z takiej perspektywy, żeby poczuć, że na niej nie stoję, żeby obejrzeć ją z przestrzeni kosmicznej. W dobie tego co się dzieje, to mam marzenie, żeby było na tyle bezpiecznie w głowach ludzi, żeby móc podróżować bez zagrożenia, że obniżysz komuś komfort tym, że przyjechałeś z zagranicy.
Czy na podróż po orbicie wybierze się razem z "Blanią"?