Gdy 6 października 2018 roku syn znanego muzyka disco polo stawał na ślubnym kobiercu z poznaną rok wcześniej Eweliną z Russocic, nikt nie spodziewał się, że zaledwie dwa lata później będziemy świadkami gigantycznej batalii sądowej byłych już małżonków i (wyjątkowo obrzydliwego) publicznego prania brudów. Najsłynniejszy patocelebryta ostatnich lat dołożył wszelkich starań, by na oczach milionów Polaków upokorzyć o 10 lat młodszą matkę swojej córki. Z odsieczą przyszła również troskliwa mama Daniela, racząc zebranych pod sądem reporterów sekretami potomka i byłej synowej, obrzucając dziewczynę inwektywami i czytając wymieniane z nią prywatne wiadomości.
W SMS-ach kobieta przyznała, że przez wszystkie wyrządzone jej krzywdy obecnie darzy już Daniela jedynie nienawiścią. Zapowiedziała również, że zamierza zmienić nazwisko, aby raz na zawsze pozbyć się młodego Martyniuka ze swojego życia. Co gorsza, w czwartek na profilu instagramowym 30-latka pojawiło się zdjęcie Eweliny, pod którym Martyniuk junior bezczelnie drwił z jej wyglądu, porównując ją do... konia.
Na tym oczernianie dziewczyny przez rodzinę Martyniuków niestety się nie skończyło. Stojąc pod sądem i paląc papieroska w trakcie wtorkowej rozprawy Danka miała jeszcze sporo do powiedzenia na temat "niewdzięcznej" 20-latki. W natłoku rodzinnych tajemnic "nakręcona" małżonka gwiazdy disco polo napomknęła jeszcze o wyjątkowo niepokojących kulisach dogorywającego związku synka.
Prowokowała go, Daniel chciał kamery założyć - stwierdziła zapytana o to, z czyjej winy rozpadło się małżeństwo patocelebryty. Daniel mówił: Jak mi nie wierzycie, kamery założę w domu, żeby kamery pokazały, jaka ona jest. Ona tak udaje nie wiadomo kogo, na zawołanie płacze, tutaj wyjeżdża smutna, siostry syn odwoził ją raz, mówi tylko wsiadła do samochodu, rozpromieniona, nie widać żadnego kłopotu.
Matka Daniela zadeklarowała też, że zamierza walczyć o wnuczkę, odgrażając się, że w dogodnym momencie opowie dziewczynie wszystkie rodzinne brudy, które familia Eweliny, jej zdaniem, ma na sumieniu. Celebrytka zapewniła też, że - w przeciwieństwie do teściowej - nigdy nie wtrącała się w sprawy dzieci.
Ja bym walczyła nawet, żeby zabrać ją do siebie - zadeklarowała Martyniuk. Żeby opiekę Daniel miał. I my przy pomocy, jako dziadkowie. On nieraz mówi, że najlepiej byłoby Laurę zabrać do nas, a ja dziecku wszystko, jak dorośnie dziewczyna, wszystko jej opowiem. Ja się nie wtrącałam jak oni byli tutaj, ja na targ jak jechałam czy jakieś owoce, do sklepu, dzwoniłam – coś wam kupić? Tak, coś kupić, zawoziłam, nie wtrącałam się nic. A Boguśka? Wiecznie na telefonie.
Współczujecie małej Laurze?