Odkąd Edyta Górniak ujawniła się jako antyszczepionkowiec i zwolenniczka teorii spiskowych dotyczących pandemii koronawirusa, piosenkarka nie ma lekko. Swoimi mocno niepokojącymi wynurzeniami na temat śmiercionośnego wirusa i nieustającymi apelami do internautów, aby w końcu "otworzyli oczy", zraziła do siebie wiele osób publicznych, które coraz chętniej otwarcie krytykują artystkę w mediach. Jak głoszą krążące w kuluarach pogłoski, długi język "oświeconej" artystki może kosztować ją też posadę w The Voice of Poland.
Mimo - delikatnie mówiąc - osobliwych poglądów, Górniak wciąż należy do czołówki najpopularniejszych polskich piosenkarek, dlatego diwa musi się liczyć z tym, że jest nieustannym tematem plotek, często niestety nieprawdziwych. Jednak ostatnie fałszywe doniesienia jednej z gazet wyjątkowo ją rozjuszyły.
Zaczęło się od tego, że tygodnik Na żywo opublikował informację o poważnej operacji serca, której musi się poddać ojczym Górniak po wypadku samochodowym. W gazecie ujawniono, że w państwowym szpitalu pan Jasik musiałby czekać na zabieg aż dwa lata, a koszt prywatnie wykonanej operacji to aż 20 tysięcy złotych. Według źródła Na żywo, mimo szczerych chęci Edyta nie mogła pomóc rodzicom z powodu... trudnej sytuacji finansowej.
Nie może tego zrobić, bo sama ledwo wiąże koniec z końcem - twierdzi informator Na żywo. W czasie pandemii zwolniła menadżera i asystentów. Osamotniona, zraniona, z resztkami oszczędności na koncie uciekła w tatry, gdzie kupiła dom z widokiem na Giewont.
Okazuje się, że prawda jest zupełnie inna. Ze śledztwa redaktorów Faktu wynika, że pan Zdzisław Jasik jest już po operacji i przechodzi rehabilitację. Ponoć taksówkarz i jego małżonka odreagowują trudy ostatnich miesięcy w ośrodku, a Edyta jest z nimi w stałym kontakcie.
Celebrytka sama postanowiła skomentować rewelacje magazynu, publikując fragment wyżej wspomnianego artykułu na Instastory.
Od 30 lat utrzymuję rodziców - skwitowała Górniak.
Dziwicie się Edi, że puściły jej nerwy?