O Kai Godek jakiś czas temu było głośno za sprawą projektu dotyczącego całkowitego zakazu aborcji. Działaczka pro-life starła się wówczas między innymi z Anją Rubik.
Od kilku dni o 38-latce mówi się jednak w kontekście jej wypowiedzi z 2019 roku. Godek stwierdziła wówczas, że "geje chcą adoptować dzieci, by je molestować i gwałcić". W związku z tymi słowami siedmiu mężczyzn oskarżyło ją o zniesławienie. W środę sprawa została jednak umorzona, bowiem pokrzywdzeni nie wykazali, że… są gejami.
Głos w sprawie decyzji sądu zabrał Daniel Kuczaj.
Tak się denerwuję, że aż się trzęsę - zaczyna trener, który jakiś czas temu wyznał, że w dzieciństwie padł ofiarą pedofila. Proces Kai Godek został umorzony. Chodzi o proces odnośnie jej słów, że geje chcą adoptować dzieci, by je molestować i gwałcić! I ona sobie może używać takich słów, może obrażać ludzi, może mówić o kimś takim jak ja, kto całe życie przeżył jako ofiara pedofila… - kontynuuje wzburzony 33-latek.
I ona sobie może mówić coś takiego o mnie, że ja chcę adoptować dziecko, żeby je molestować. Sprawa została umorzona i ona może sobie tak mówić… Gdzie my, ku*wa, żyjemy? - słyszymy na nagraniu.
Qczaj po serii emocjonujących nagrań opublikował za pośrednictwem InstaStories wpis, podsumowując tym samym swoją wypowiedź w tej sprawie:
Kochani, aż się trzęsę z nerwów, chyba coś we mnie pękło. Całe życie zmagam się z depresją i lękami. Tylko ja wiem, ile mnie to kosztuje i jak bardzo z tym walczę. A dziś sąd, który powinien być sprawiedliwy, ogłosił, że można mi przypisać czyny człowieka, który zaczął mnie krzywdzić, gdy miałem 7 lat. Według naszego prawa Kaja Godek może powiedzieć: "Geje chcą adoptować dzieci, by je molestować i gwałcić". Geje, o których tak mówi, nie udowodnili, że są gejami. Absurd goni absurd - ubolewa Daniel.
Zaskoczyła Was decyzja sądu?