Dla Joanny Opozdy ostatnie miesiące były niezwykle intensywnym i trudnym okresem. Wśród zmartwień i niepowodzeń związanych rozstaniem z Antkiem Królikowskim pojawiły się także dobre chwile, jedną z nich były narodziny jej pierworodnego syna Vincenta.
Choć Opozda po odejściu Antka musiała zmierzyć się z rolą samotnej matki, to ostatecznie udało się jej wyjść na prostą i aktualnie świetnie radzi sobie. Aktorka umiejętnie dzieli czas między zajmowaniem się synem i pracą zawodową, do której wróciła niemalże od razu po ciąży.
Poza pociechą aktorka ma jeszcze jedną ogromną miłość w swoim życiu, mianowicie swoją suczkę o imieniu Marylin, rasy pomeranian. Joanna nie ukrywa tego, iż jest wielką miłośniczką psów, co przyczyniło się także do medialnego konfliktu gwiazdy z Sandrą Kubicką, która niegdyś przygarnęła uratowanego przez Opozdę psa, a później miała się go pozbyć.
Na co dzień aktorka chętnie relacjonuje swoje życie u boku ukochanej suczki, która w wielkim stylu pomaga otwierać jej paczki, odciążając przy tym nieco swoją właścicielką w natłoku obowiązków. Opoździe zdarza się nawet nazwać swojego pupila mianem drugiego dziecka.
W piątek na swoim Instagramie celebrytka podzieliła się ze swoimi fanami przykrą informacją. Będąc u weterynarza, miała okazję natknąć się na szczeniaka, który musiał zostać uśpiony z powodu zatrucia, co bardzo wstrząsnęło wielbicielką psów.
Właśnie wracam od weterynarza. Jestem cała we łzach. Chciałam do was zaapelować, żebyście uważali na swoje pieski. W przychodni był sześciomiesięczny szczeniak do uśpienia. Zjadł trutkę na spacerze. Mimo wysiłków nie da się go uratować. Psychopatów nie brakuje. Zwracajcie uwagę na wasze pieski, nie pozwalajcie im nic jeść. Trzeba być bardzo czujnym. Pamiętajcie też o tym, żeby dbać o zwierzęta w te upały - napisała zrozpaczona Opozda.
Ostrzegła także obserwatorów, że psy mogą zatruć się nawet trawą, nazywając przy okazji swojego pupila "pociechą".
Jeszcze jedna ważna sprawa. Dowiedziałam się, że teraz psychopaci mordują zwierzęta, pryskają czymś trawę. Wystarczy, że pies poliże albo zje źdźbło i jest zatruty. Moja Marilyn uwielbia jeść trawę, nigdy więcej jej na to nie pozwolę. Uważajcie na swoje pociechy - poprosiła.
Na szczęście jej ukochanemu psu nic poważnego się nie stało, a wizyta u weterynarze była po to, aby opatrzeć rozciętą łapę Marylin.