Od czasu pamiętnego posta, w którym Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel ogłosili rozstanie, media wzięły pod lupę niemal każdy aspekt ich życia. W międzyczasie tancerz udzielił kilku wywiadów i choć wypowiadał się o ekspartnerce z szacunkiem, to wyraźnie miał jej za złe to, jak został potraktowany. Kasia z kolei długo milczała i dopiero niedawno zabrała głos w sprawie.
Rozwód Katarzyny Cichopek i Marcina Hakiela niebawem stanie się faktem, a obie strony powoli układają sobie życie od nowa. Nie brakuje natomiast - często sprzecznych ze sobą - doniesień o kulisach ich rzekomych sporów, które mogą wkrótce utrudnić sądowe starcie ekspary. Jedną z kości niezgody miały być podobno pieniądze, a Kasia niedawno zatrudniła nowego prawnika.
Choć medialnych publikacji na temat rzekomych kłótni (wkrótce byłych) małżonków o pieniądze nie brakuje, to w sprawie wciąż jest wiele niewiadomych. Jakiś czas temu przy okazji wizyty w programie "Demakijaż" Krzysztofa Ibisza Kasia zapewniała bowiem, że ona i Marcin mają rozdzielność majątkową, co zresztą bardzo sobie chwaliła. Twierdziła wówczas, że nie mają wspólnego konta i po prostu dzielą się rachunkami po połowie, dzięki czemu nie musiała m.in. tłumaczyć się mężowi z wydawania pieniędzy na przyjemności.
Oboje pracujemy, oboje prowadzimy nasze życie zawodowe, dlatego ja jestem z tego dumna, ponieważ ja się nigdy nie prosiłam, czy mogę pójść sobie kupić buty, a czy mogę pójść sobie kupić torebkę. Ja pracuję, zarabiam i spełniam swoje marzenia - wyznała wtedy Cichopek.
Tym dziwniej brzmią więc nowe doniesienia "Super Expressu", który zapewnia, że Kasia i Marcin spierają się właśnie o finanse, co może "stanowić problem przy podziale majątku", bo "mieli małżeńską wspólnotę majątkową". Jak utrzymuje wspomniane medium, mniej przyjemną stronę gwiazdorskich zarobków, jak umowy czy prowadzenie działalności, ogarniała dotąd firma Hakiela, która miała się podobno opiekować także finansami Kasi.
Kody PKD świadczą o możliwości wystawiania faktur i podpisywania umów na działania artystyczne i reklamowe, których podejmowała się aktorka. W jego statusie przedsiębiorcy widnieje m.in. działalność związana z wystawianiem przedstawień artystycznych, sprzedaż nagrań dźwiękowych i audiowizualnych, sprzedaż książek, sprzedaż gazet, a jak wiadomo Kasia wydała kilka poradników i różnych gazetek z płytami. (...) Jeśli weźmie się pod uwagę, że zarobki celebrytki inkasowała firma tancerza, może okazać się, że choć ona przynosiła krocie do gospodarstwa domowego, prawnie to on je inkasował. Może to stanowić problem przy podziale majątku - argumentuje tabloid.
Rzecz w tym, że firma Hakiela, która zajmuje się wszystkimi kwestiami związanymi z obsługą jego sieci szkół tańca, również wpisuje się w wypisane kryteria. Sprawa nie jest więc tak oczywista, ale dziennik ogłasza, że dwa miesiące temu Cichopek postanowiła uniezależnić się finansowo od firmy męża. 2 kwietnia Kasia miała zarejestrować firmę o nazwie "Katarzyna Cichopek-Hakiel", która podobno przejęła teraz pełną kontrolę nad jej zarobkami.
Przy okazji "Super Express" wymienił, o jakich kwotach mowa, bo zarówno Kasia, jak i Marcin mieli się przecież dokładać do wspólnego gospodarstwa domowego.
Szkoły tańca Hakiela generują rocznie ok. 700 tysięcy zł zysku, ale Cichopek za samą śniadaniówkę zgarnia ok. 30 tysięcy miesięcznie, co daje 360 tysięcy rocznie, z serialu wyciąga ok. 200 tysięcy, za występy w teatrze ok. 100 tysięcy, a do tego jeszcze płatne reklamy z Instagrama i prowadzenie imprez to również zyski, które sięgają nawet ponad 400 tysięcy. Nie ma wątpliwości, że na rozwodzie Marcin sporo straci - wieszczy tabloid.
Myślicie, że ich rozwód faktycznie będzie burzliwy i to przez pieniądze?