Choć Wiktoria Gąsiewska państwowy egzamin na prawo jazdy zdała niecałe dwa lata temu, to i tak zdaje się być już absolutnie pewna swoich umiejętności za kółkiem. Ostatnio, na jednym z warszawskich parkingów, Wiktoria spotkała się ze skrajnie niebezpiecznym zachowaniem innej uczestniczki ruchu, która akurat próbowała wyjechać ze swojego miejsca. Niestety kobieta nie upewniła się wcześniej, czy ktoś akurat nie mija jej pojazdu. Pech chciał, że w tym miejscu znajdował się właśnie samochód prowadzony przez Gąsiewską. O całym zajściu aktorka opowiedziała na InstaStories.
Zobacz: Wiktoria Gąsiewska PO RAZ PIERWSZY mówi o rozstaniu z Adamem Zdrójkowskim: "Zawsze kij ma dwa końce"
Bardzo ciekawa mnie dziś sytuacja spotkała, aczkolwiek niezbyt przyjemna. Ja z zasady należę do bardzo spokojnych i cierpliwych osób, ale nie za kierownicą i mam straszną alergię na - za przeproszeniem - ch*jowych kierowców - zaczęła wyraźnie rozjuszona Wiktoria.
Spotkałam panią, która z impetem wyjechała z miejsca, na którym wcześniej stała. Nie sprawdziła, czy ktoś akurat jedzie, a jechałam ja. Miała szczęście, że jestem dosyć szybkim samochodem. Wyprzedziłam ją, bo widziałam, co robi. Nie mogłam nie wysiąść do niej i nie powiedzieć jej, że prawo jazdy to ma chyba z chipsów. Gdyby ona się zreflektowała i powiedziała no dobra, mój błąd. A ona z uśmiechem na twarzy zaczęła zamykać szybkę i mówić: "Ojej, jak mi przykro, ojej".
Wygląda na to, że Gąsiewska nie miała innego wyjścia i postanowiła opowiedzieć o całym zajściu ze swojego punktu widzenia. Druga strona konfliktu dokumentowała bowiem zdarzenie za pomocą telefonu komórkowego. Wiktoria chciała więc zapewne uprzedzić ewentualne wypuszczenie do sieci wyjętego z kontekstu nagrania.
Nie mogłam szarpnąć tej pani, więc po prostu uderzyłam w jej samochód. Ta pani, która prawie skasowała mi pół boku, nie przeprosiła, nie miała żadnej skruchy, wyszła i zaczęła mnie nagrywać. Jestem bardzo ciekawa, co takiego mówiła na tym filmiku. W sumie to nie jestem ciekawa, bo to była jakaś kretynka. (…) Nie pozdrawiam i radzę się przesiąść na rower.
Już po opuszczeniu samochodu Gąsiewska uspokoiła fanów, że tak w ogóle to nie ma w zwyczaju okładać nikogo pięściami. Dla auta nierozsądnej kierowczyni była jednak w stanie zrobić wyjątek.
Ja generalnie nie biję nikogo, tym bardziej samochodów, bo samochody lubię, ale ja nie miałam innego wyjścia. Zresztą co ja tą kurzą łapką mogę zrobić.