Apetyt Julii Wieniawy na sławę wzrósł po tym, jak zaczęła spotykać się z Antkiem Królikowskim. Młoda celebrytka zaczęła bywać na ściankach i mocno się lansować. W pewnym momencie razem z byłym już chłopakiem wystąpiła w programie "Story of My Life", w którym na widok swojej starczej metamorfozy zalała się łzami.
Po odhaczeniu każdego punktu w budowaniu swojej pozycji jako celebrytka i influencerka Julia stwierdziła, że ta łatka zaczyna ją męczyć i wcale do niej nie pasuje. W najnowszym wywiadzie Wieniawa zaznaczyła, że woli być określana mianem aktorki bądź wokalistki.
Do słów koleżanki z branży odniosła się Maffashion, która broniła pozytywnego wydźwięku słowa influencer. Zdaniem blogerki modowej dziś pojęcie to zrobiło się zbyt ogólne i osobą z wpływami może nazwać się każdy. Choć przyznała, że nie widziała wywiadu Wieniawy, to podkreśla, że influencerem może być szanowany aktor, aktorka, muzyk czy pisarz. Maff wprost nie chciała odnieść się do patoinfluencerów, jednak wbiła lekką szpilę patofederacjom.
Pojęcie influencer nie jest negatywnym pojęciem. Zrobiło się powszechne i z różnych przestrzeni są osoby zestawiane. Są wkładane do tego samego worka. Influencerem może być szanowany aktor, szanowana aktorka, muzyk, pisarz i osoba pokazująca make up. Tutaj wszyscy są wrzucani do jednego worka. Jest bardzo dużo kontrowersyjnych influencerów.
Z patoferederacji? - dopytała nasza reporterka.
Ty to powiedziałaś, ale są nazywani influencerami. Nie mówię, że jest lepszy i gorszy, ale nazywamy tak wszystkich.
Zobacz: Maffashion narzeka na brak spontaniczności w życiu: "Skłamałabym, mówiąc, że za tym nie tęsknię"