Nie da się ukryć, że Emmie Watson daleko do wizerunku typowej, pustogłowej aktorki, która zrobiła karierę dzięki serii zabiegów upiększających. Brytyjka, dla której pierwszą i zarazem przełomową rolą okazała się postać Hermiony w serii filmów o Harrym Potterze, uważana jest dziś za jedną z najmądrzejszych i najbardziej szlachetnych gwiazd Hollywood. 29-latka stroni od skandali i unika tabloidów, a przy tym działa jako aktywistka w organizacji wspierającej równouprawnienie kobiet.
Choć Watson ciężko pracuje na miano dobrodusznej filantropki, kwestią, która wciąż budzi niezdrowe zainteresowanie milionów fanów jest jej życie uczuciowe. Gdy w sieci pojawiły się informacje o romansie aktorki z inną gwiazdą Harry'ego Pottera, Tomem Feltonem, wiadomość wywołała wśród fanów serii istną ekstazę.
Jako że zarówno Emma, jak i Tom postanowili nie komentować krążących pogłosek, szybko uznano, że zrodzona na planie miłość filmowej Hermiony i Draco Malfoya jest zbyt piękna, żeby być prawdziwa. Niedługo później Watson potwierdziła status singielki na łamach listopadowego Vogue'a, wyznając, że "sama jest dla siebie najlepszym partnerem".
Nieoczekiwanie głos w sprawie postanowił zabrać ekranowy partner Watson, wcielający się w rolę Rona Wesleya Rupert Grint. W rozmowie z Entertainment Tonight *aktor zdementował, jakoby Emmę i Toma łączył dziś romans, jednocześnie przyznając, iż *swego czasu mieli się ku sobie.
O tak, widziałem (że chodzili na randki - red.) - powiedział. Zawsze było coś między nimi, aż iskrzyło. Nie chcę tu nic sugerować... Ale byliśmy dzieciakami. To było jak podwórkowy romans.