Od początku kwietnia Kinga Rusin i Piotr Kraśko prowadzą Dzień Dobry TVN. Przeskok z polityki do "śniadaniowych tematów" od razu przypadł do gustu dziennikarzowi.
Rusin i Kraśko przyjaźnią się od lat 90., kiedy wspólnie pracowali w Telewizji Polskiej. Była żona Tomasza Lisa wspomniała czasy, kiedy będąc "żółtodziobem" została wpuszczona na antenę ogólnopolskiej telewizji, a Kraśko był jej wydawcą. Rusin chwali się, że podczas pracy z przyjacielem "ponosiła ich fantazja i robili rzeczy z kosmosu". Dziennikarka przyznała, że mimo wieloletniej przyjaźni z mężem Karoliny Ferenstein-Kraśko, nie planowali wspólnej pracy w telewizji. Kraśko, który karierę medialną zaczynał mając 18 lat, przyznał, że dziś na swoją szansę w telewizji trzeba poczekać znacznie dłużej:
Zaczynałem w 1989 roku, miałem 18 lat. Nie czeka to obecnie żadnego 18-latka, będziecie mieli trudniej. To trochę to nie fair. Miałem 24 lata jak prowadziłem rozmowy z kandydatami na prezydenta, to był zły pomysł. W telewizji na swoją szansę, trzeba poczekać trochę dłużej.
Nie umawialiśmy się z Piotrem, ze wylądujemy razem w telewizji. Spotkaliśmy się w telewizji publicznej na początku lat 90. Ja prowadziłam, Piotrek był moim wydawcą. Zastanawiamy się, jak ktoś takich żółtodziobów wpuścił na antenę ogólnopolskiej telewizji. Wszyscy byli zmuszeni oglądać to, co wymyślaliśmy. Ponosiła nas fantazja, robiliśmy rzeczy z kosmosu. Chcieliśmy odbrązowić telewizję, wprowadzić trochę świeżej krwi – wspomina Rusin.