W zeszłym roku w Wielkiej Brytanii doszło do osobliwego precedensu - po raz pierwszy od 130 lat jeden z członków rodziny królewskiej został przesłuchiwany. Był to oczywiście książę Harry, a chodziło o złożony przez niego pozew, którego celem było przekonanie Sądu Najwyższego, że dziennikarze "Daily Mirror", "People" i "Sunday Mirror" uciekali się do nielegalnych środków, aby pozyskać materiał do swoich artykułów.
Teraz okazuje się, że pozew royalsa przeciwko wydawcom "The Sun" o nielegalne gromadzenie informacji ma zostać rozpatrzony w styczniu 2025 roku. Dzięki orzeczeniu Sądu Najwyższego prawnicy 40-latka dostali dostęp do kluczowych e-maili.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Książę Harry będzie kontynuował swoją prawną batalię przeciwko News Group Newspapers (NGN) Ruperta Murdocha, wydawcy "The Sun" i nieistniejącego już "News of the World", w związku z zarzutami o bezprawne gromadzenie informacji przez dziennikarzy i prywatnych detektywów. Sprawa ma zostać rozpatrzona w styczniu 2025 roku – ujawnił prawnik David Sherborne.
Mąż Meghan Markle oskarżył MGN Limited o zhakowanie swojej poczty głosowej, już w czasach, gdy uczęszczał do Eton. 40-latek jest przekonany, że był podsłuchiwany - książę kontaktował się wówczas z rodziną i znajomymi głównie poprzez wiadomości głosowe. Co więcej, ten sam los miał spotkać księcia Williama, z którym miał być wtedy "bardzo blisko i powierzać sobie nawzajem najskrytsze sekrety". Do hakowania telefonów i innych naruszeń jego prywatności miało dojść w latach 1996-2011.
Wcześniejsze oświadczenia NGN były niekompletne i wyselekcjonowane, pomijały kluczowe dokumenty, które mogłyby wzmocnić roszczenia księcia Harry'ego – argumentował David Sherborne.
Sędzia Fancourt orzekł, że "istniało wystarczające uzasadnienie" dla ujawnienia tych e-maili, zauważając, że "istnieją wiarygodne argumenty przemawiające za tym, że pełny obraz jest konieczny w interesie wymiaru sprawiedliwości".
W rozmowie z ITV rudowłosy arystokrata przekonywał, że pozwy sądowe przeciwko NGN miały wpływ na jego relacje z rodziną królewską.
Dałem jasno do zrozumienia, że jest to coś, co trzeba zrobić. Byłoby miło, gdybyśmy zrobili to jako rodzina. Wierzę, że z punktu widzenia służby i pełnienia roli publicznej są to rzeczy, które powinniśmy robić dla większego dobra. Ale robię to z własnych powodów – przyznał młodszy syn króla Karola III.