W 2017 roku Polską wstrząsnęła sprawa zagadkowej śmierci Magdaleny Żuk. 27-latka wybrała się sama na wakacje do Egiptu, ponieważ jej chłopak miał nieważny paszport. Magdalena zatrzymała się w hotelu w Marsa Alam i wkrótce po przybyciu miała zacząć dziwnie się zachowywać. Twierdzono, że przeszła załamanie nerwowe, w związku z czym zabrano ją do szpitala. Tam doszło do tragedii - Polka wyskoczyła z okna i doznała rozległego obrzęku płuc, w wyniku którego zmarła.
W sprawie do dziś jest wiele niejasności. Pojawiły się m.in. teorie, że Magdalena nie poleciała do Egiptu na wakacje, lecz mogła paść ofiarą handlu ludźmi. Strona egipska od początku nie była chętna do współpracy, ale trudno oprzeć się wrażeniu, że polscy śledczy także nie wykazali się wystarczającym zaangażowaniem. Zwlekano np. z przewiezieniem ciała kobiety do kraju i wykonaniem sekcji zwłok.
Przypomnijmy: Siostra Magdaleny Żuk o egipskich raportach: "Jest tam coś, czego nie chcą nam pokazać"
Mimo upływu czasu wiele pytań wciąż pozostaje bez odpowiedzi. W sprawie głos zabrał właśnie pełnomocnik rodziny, mecenas Andrzej Ceglarski. W rozmowie z "Faktem" prawnik mówi o "trudnej i nieefektywnej współpracy z Egiptem", ale też o "porażce polskiego systemu sprawiedlwości".
Niestety patrzę na to wszystko jak na porażkę urzędu prokuratorskiego. To wszystko trwa zbyt długo. (...) Polskie organy postępowania przygotowawczego zwracają się po jakieś materiały do Egiptu, on "coś" odsyła (...). Trudno uważać za przypadek wysyłanie kilkakrotnie tych samych dokumentów lub dotyczących innej osoby - mówi adwokat.
Będzie przełom w sprawie śmierci Magdaleny Żuk?
Mecenas dodaje, że bezskutecznie wnioskował o przeprowadzenie "mnóstwa czynności dowodowych". Ujawnia też, że zgłosiły się osoby, które posiadają "wiedzę na temat tej sprawy i podają pewne konkrety".
Powinno się je zweryfikować. Na pierwszy rzut oka wydaje się, że coś jest na rzeczy. I śmiem twierdzić, że jeżeli zostaną przeprowadzone zgłoszone przez nas czynności dowodowe, to znajdziemy się o krok od wyjaśnienia tej sprawy - uważa adwokat.
Zdaniem mecenasa, śmierć Magdaleny "to nie był wypadek".
Nie widzę w ogóle podstaw do tego, żeby mówić, że to był wypadek. Natomiast nie ma teraz znaczenia, co ja myślę, tylko to, co na koniec śledztwa powie organ prokuratorski. I na to czekajmy - podsumowuje na łamach "Faktu" Ceglarski, dodając, że choć minęło wiele czasu, wyjaśnienie tej sprawy nadal jest "absolutnie możliwe".
Myślicie, że doczekamy się w końcu odpowiedzi na pytanie, co tak naprawdę spotkało Magdalenę Żuk?