Robert Lewandowski zarabia miliony, ale ciągle ma chrapkę na więcej. Stale otwiera więc kolejne biznesy, podobnie zresztą jak jego żona, Anna.
Najnowszą inwestycją "Lewego" jest restauracja w Warszawie. Lokal ma ponad trzy tysiące (!) metrów kwadratowych, a menu współtworzył syn Magdy Gessler, Tadeusz Muller. Znalazły się w nim m.in. bajgle w kształcie dziewiątek, zielone curry kokosowe czy złote kalmary. Wystrój nawiązuje oczywiście do gry w piłkę nożną.
Dumny Lewandowski niedługo po otwarciu zabrał do restauracji swoją starszą córkę, Klarę, aby pokazać jej wnętrze czteropiętrowego lokalu.
Klarcia z pewnością przyznałaby tacie pięć gwiazdek, ale klienci póki co oceniają knajpę o wiele gorzej. Zwracają uwagę zwłaszcza na wysokie ceny, kiepską obsługę i długi czas oczekiwania na posiłki.
Za piwo 18 zł? Żenada; Zajęte były przez gości jedynie 2 stoliki, a na 3 drinki czekaliśmy około 30 minut!; Brak profesjonalizmu (doświadczenia) wśród obsługi; Widać, że nie szczędzono grosza na telewizory i wystrój. Cała reszta DRAMAT. Obsługa, czas oczekiwania i jedzenie. Czekaliśmy ponad godzinę, po czym przyszedł pierwszy z zamawianych burgerów. Niestety był zimny, podobnie jak frytki; Jedzenie - w karcie wygląda interesująco, smakowo jednak bardzo przeciętne. Organizacja - bardzo słabo. Stolik obok - zwracali burgery i czekali na wymianę. Stolik po drugiej stronie - też niecierpliwili się, kiedy jedzenie przyjdzie - czytamy.
Wygląda na to, że przed Robertem Lewandowskim jeszcze mnóstwo pracy, jeśli chce przekonać do siebie gości.
Wróżycie mu sukces w gastronomii?
A jeśli chcecie się dowiedzieć na przykład tego, dlaczego niektóre gwiazdy nie chcą z nami rozmawiać, zapraszamy do odsłuchania nowego odcinka Pudelek Podcast!