Niedawne wystąpienie Radosława Sikorskiego, ministra spraw zagranicznych oraz kandydata na prezydenta Polski w prawyborach Koalicji Obywatelskiej, w programie "Kropka nad i" Moniki Olejnik wywołało sporo kontrowersji. Zwłaszcza za sprawą pytań, które Olejnik skierowała do Sikorskiego. Kilka z nich dotyczyło jego żony, Anne Applebaum, znanej amerykańskiej dziennikarki i publicystki.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kropka nad i" z Radosławem Sikorskim podzieliła widzów
W trakcie wywiadu Monika Olejnik odniosła się też do rzekomych doniesień medialnych, sugerujących, że niektórzy politycy Koalicji Obywatelskiej wyrażają zastrzeżenia względem pochodzenia Applebaum. Choć "Tygodnik Powszechny", na który powoływała się Olejnik, później zaprzeczył, że podobne wątki pojawiły się w ich publikacjach, sama kwestia wywołała burzę medialną. Sikorski zdecydowanie zaznaczył, że tematyka pochodzenia i wypowiedzi jego żony nie powinna stanowić istotnej części debaty publicznej w kontekście wyborów prezydenckich.
Polityk nie poczekał do napisów końcowych, opuszczając studio na chwilę przed zakończeniem programu. Kilka minut po transmisji zamieścił w mediach społecznościowych post, w którym wyraził oburzenie poziomem pytań oraz domagał się od stacji TVN przywrócenia "standardów dziennikarskich". Część widzów uznaje jego zachowanie za wyraz słusznego oburzenia oraz próbę wyznaczenia granic debaty publicznej. Inni komentatorzy wskazują jednak na brak opanowania Sikorskiego w publicznym wystąpieniu.
Monika Olejnik odniosła się już do kontrowersji po programie, tłumacząc na łamach Instagrama, że "od lat walczy z antysemityzmem, z przemocą, z hejtem i z agresją". Chciała jedynie, aby Sikorski mógł się odnieść do nieprzychylnych komentarzy. Przeprosiła też widzów za ewentualny brak precyzji w pytaniach.
Są pierwsze skargi do KRRiT
Po wtorkowym programie Moniki Olejnik, przewodniczący Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Maciej Świrski, poinformował o wszczęciu postępowania w sprawie skarg, które wpłynęły do KRRiT. Do środowego popołudnia skargi są dwie, ale pracownicy KRRiT spodziewają się, że może być ich więcej. KRRiT zażąda nagrania programu od TVN24 i rozważy ewentualne nałożenie grzywny, upomnienia lub przyjęcia wyjaśnień stacji.
Prawdopodobnie tych skarg będzie więcej. Rozpoczęliśmy postępowanie wynikające z tego, że te skargi wpłynęły. Będziemy sprawdzać jak wygląda to z punktu widzenia samego programu, jaka jest dokumentacja tego programu.
Nie możemy się opierać na oglądzie, takim jaki widzimy w telewizji, tylko trzeba mieć ten materiał cały do rozpatrzenia i sprawdzić jak to się ma do kwestii prawnych, czy takie pytanie jest wzbudzaniem nastrojów antysemickich czy nie. To jest kwestia oczywiście drażliwa, ale będziemy to rozpatrywać - tłumaczy w nagraniu opublikowanym na YouTube.