Maja Sablewska zajmuje się ostatnio wydobywaniem z ludzi ich prawdziwych "ja" w związku z prowadzonym przez nią programem, który po kilku liftingach nosi nazwę SOS - Sablewska od stylu. Zapomniawszy o swoim pierwszym spotkaniu z Michałem Szpakiem, kiedy to nakazała mu zdjąć zawadzającą jej zdaniem biżuterię, celebrytka stara się być orędowniczką "bycia sobą", co manifestuje prezentując dumnie na Instagramie swoje sutki i pupę. Jak przyznaje, jest bardzo zadowolona z efektów kontrowersyjnych postów, ponieważ przyciągnęły one na jej profil większą liczbę obserwatorów.
Jest się z czego cieszyć?
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.