Od kilku miesięcy Hanna Gronkiewicz-Waltz mierzy się z oskarżeniami związanymi z aferą reprywatyzacyjną. Najwięcej podejrzeń wzbudza przekazanie działki przy Pałacu Kultury za bezcen. Miasto w 2012 roku zwróciło w prywatne ręce działkę, mimo że najprawdopodobniej wcześniej przyznano za nią odszkodowanie na podstawie umowy międzynarodowej. Po dokonaniu transakcji jej wartość wzrosła do 160 milionów złotych. Prezydent Warszawy tłumaczyła, że zwrot był "pochopny", a ona sama "została wprowadzona w błąd" w przez swoich urzędników.
Sama prezydent też zarobiła miliony na dzikiej reprywatyzacji. Jej rodzina odzyskała i sprzedała kamienicę z lokatorami. Wyrzucono ich z mieszkań.
Hanna Gronkiewicz-Waltz w studio #dzieńdobryPolsko zapowiedziała, że trzecia kadencja w ratuszu będzie jej ostatnią. Polityk stwierdziła, że przez ostatnie lata Warszawa bardzo się rozwinęła. Na pytanie prowadzącej, Kamili Biedrzyckiej-Osicy, czy ma szansę w ogóle dotrwać do końca kadencji, odpowiedziała:
Mam taką nadzieję. Warszawiacy wyrażają dla mnie poparcie. Nie myślę o dymisji. Jest pan Guział, który zawsze nie przychodził na zgromadzenia Rady Warszawy. Pan Guział nie lubi normlanych wyborów, tylko referendum. Sprawa reprywatyzacji nie jest moja, bo wszyscy wiemy, że Lech Kaczyński wydał, dopiero ja odzyskałam 32 hektary działek Waszyngtona. Jestem jedynym prezydentem, który przeprowadził ustawę reprywatyzacyjną. Praca publiczna zawsze obarczona jest jakimś ryzykiem. Warszawa bardzo się rozwinęła. W sejmie od 26 lat nie ma ustawy reprywatyzacyjnej. Uważam, że 12 lat to akurat, są młodsi. Ja swoją wizje zrealizowałam.