Brytyjski piosenkarz Sam Smith zaszokował opinię publiczną, gdy w marcu zeszłego roku ogłosił, że nie identyfikuje się z żadną z płci. Muzyk stwierdził wówczas, że jeżeli chodzi o kwestie zawodowe i sukces, to czuje się jak 40-latek, ale w kwestiach uczuciowych nadal pozostaje "zdezorientowanym 16-latkiem".
Może nie jestem mężczyzną, może nie jestem kobietą, może po prostu jestem sobą. Myślę, że to samo dotyczy seksualności. Zakochujesz się w ludziach, nie w genitaliach - powiedział w głośnym wywiadzie z Jameelią Jamil.
Być może właśnie dlatego Smith nie uważa się za wielkiego fana Walentynek. W trakcie promocji swojego najnowszego singla To Die For na antenie stacji Capital Breakfast i Heart Breakfast muzyk wyznał ostatnio, że 14 lutego to według niego jeden z najsmutniejszych dni w roku.
To 27. raz, kiedy przeżywam Walentynki w pojedynkę. Mam już dość. (...) To jest uwłaczające. Jest mi dzisiaj smutno. To jest smutny dzień. Bardziej przypomina pogrzeb - zażartował zdołowany artysta.
Serio, nie chciałbym tutaj przysmucać, ale to nie jest moje ulubione święto. Jestem raczej anty-walentynkowcem - zdradził na antenie Heart Breakfast.
Podzielacie jego niechęć do tego dnia?