Jedna z najgłośniejszych polskich produkcji i najbardziej wyczekiwanych przez zwolenników Prawa i Sprawiedliwości i teorii spiskowych filmów, Smoleńsk, swoją premierę miał mieć w szóstą rocznicę katastrofy Tupolewa. Choć data była symboliczna, termin przesunięto po przedpremierowym pokazie, w którym uczestniczył Jarosław Kaczyński. Pojawiła się nieoficjalna informacja, że prezes PiS-u skrytykował film mówiąc, że "nie tak było". Twórcy filmu, zwłaszcza reżyser Antoni Krauze, zapewniał, że przyczyny opóźnienia premiery nie były wcale polityczne, tylko techniczne.
Nieco inaczej prace nad "dziełem" reżysera przedstawia Anna Samusionek. Aktorka tłumaczy, że nie wystąpiła w nim ze względów politycznych, a wyłącznie "artystycznych".
Zmieniłaby tam sporo rzeczy, to nie jest moja ideologia i fabuła - przyznała Samusionek. Nie nad wszystkim pan Krauze panował, tam jest sporo wątków do zmienianie. Lepiej kiedy kino zostawia kilka niedomówień. Film był ważny i potrzeby, szkoda, że nie był filmem otwartym. Ludzie wciąż maja wątpliwości co się tam wydarzyło.
Źródło: www.przeAmbitni.pl