Tempo akcji w kolejnych odcinkach Sanatorium miłości rośnie z tygodnia na tydzień. W programie coraz wyraźniej rysują się przyjaźnie i antypatie między uczestnikami, a nawet tworzą pierwsze potencjalne pary, które miałyby szansę przetrwać po zakończeniu zdjęć. Teraz trzecia edycja show TVP oficjalnie minęła półmetek.
W tym tygodniu w Sanatorium miłości jak zawsze nie brakowało emocji. Główną atrakcją okazały się tym razem warsztaty taneczne i aktorskie, które prowadzili dla seniorów Katarzyna Cichopek i Marcin Hakiel oraz Małgorzata Ostrowska-Królikowska. Dużo ciekawsze okazały się jednak kolejne spięcia i chwile uniesień między uczestnikami.
Przypomnijmy: "Sanatorium miłości". Edward zachwyca się koleżanką z programu: "Jak zobaczyłem te stringi, to ŁEB STRACIŁEM"
Pierwszym z ważniejszych momentów tego odcinka okazała się dyskusja na temat ewentualnej przeprowadzki uczestników do innych pokoi. Punktem wyjścia tych rozważań był konflikt Anny i Janiny, które pokłóciły się o jednego z seniorów. Stwierdziły wtedy, że "wymieniają uprzejmości i nic więcej", ale chyba zmieniły zdanie. Okazało się bowiem, że panie postanowiły się nie przenosić i oficjalnie zakopały topór wojenny.
Janeczka, to nie my powinnyśmy się tłumaczyć - mówiła Anna.
Co ciekawe, innym punktem rozmowy był też stosunek innych uczestników show do Edwarda. Co prawda spora część kuracjuszy zaprzeczyła, jakoby nie darzyli go szczególną sympatią, ale nie wszyscy. Jak sam stwierdził, nie czuje się lubiany przez innych seniorów, jednak nie ma sobie nic do zarzucenia i jako powód wskazuje swoją "prostolinijność".
Ja to nie jestem lubiany. Tak, czuję. Jestem otwarty, prostolinijny, bo walę prosto z mostu - stwierdził Edward.
Szczególną sympatią z pewnością nie darzy go Krystyna, z którą zdarzyła mu się mała awantura podczas gry w golfa. Oprócz tego nieco apodyktyczny uczestnik show uznał, że "panie mają zbyt wysokie wymagania" i "szukają księcia na białym koniu". Niestety, najwyraźniej zapomniał o tym, jakie jeszcze niedawno sam miał wymagania wobec pań w programie...
Kolejnym ważnym wydarzeniem była odmowa Jadwigi, która nie chciała udać się na randkę z Władysławem. Senior był autorem randki, która najbardziej jej się spodobała, jednak po raz pierwszy w historii programu odrzuciła jego propozycję i nie zdecydowała się na spotkanie. Jak sama mówiła, spisała już niestety ich relację na straty.
Chciałabym coś dla siebie zrobić. (...) Nie mamy o czym rozmawiać, będziemy się męczyć - tłumaczyła po fakcie Jadwiga.
Nieco lepiej układało jej się z kolei ze Zdzisławem, który został kuracjuszem odcinka. Nieco wycofanemu seniorowi już nie odmówiła randki i szybko okazało się, że była to dobra decyzja. Widać było bowiem, że nadają na podobnych falach, a kobieta poczuła się przy nim dość swobodnie.
Mogę Cię nazywać "operetką"? - dopytywał życzliwie znad dzbanuszka wody.
Tak, bardzo mi się podoba, jak tak do mnie mówisz - zapewniała zalotnie.
Oprócz tego, mimo wielu spięć w programie, Janina udała się na randkę ze Zbigniewem. Seniorka zdawała się zadowolona ze spotkania, natomiast w późniejszej rozmowie z Martą Manowską wyznała, że doświadczyła przemocy w związku i obiecała sobie, że będzie teraz w pełni korzystać z życia.
Jestem warta miłości, ale bardzo szybko dojrzałam. Kiedy mama zmarła, miałam 19 lat, a mąż otoczył mnie silnym ramieniem. Urodziłam dzieci, on pracował w stoczni. Spadał na mnie obowiązek wychowywania dzieci. Mąż potrafił mnie uderzyć, to wina alkoholu. Mogliśmy być rodziną, bo to była wielka miłość, ale kiedy dzieci dorosły, wyszliśmy z domu. Po prostu - wspominała gorzko.
Macie już na oku potencjalne pary w programie?