Programy śniadaniowe przyzwyczaiły nas do tego, że w trakcie ich realizacji może dojść do zupełnie nieprzewidzianych sytuacji. Zdarzało się już nieraz, że gość nie zdążył dotrzeć do studia na umówioną godzinę, podczas zdalnych wywiadów następowały problemy z łącznością, a prowadzącym wymsknęło się coś, co wykraczało poza scenariusz. Cóż, taki urok transmisji telewizyjnych na żywo...
Na urodzaj wtop słownych narażone były prowadzące poniedziałkowego odcinka "Dzień Dobry TVN". Gościem w studiu, zlokalizowanym u zbiegu Hożej i Marszałkowskiej w Warszawie, był popularyzator nauki, Adam Mirek. Udało mu się namówić prezenterki do udziału w kilku eksperymentach. Podczas jednego z nich doszło do wpadki słownej.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sandra Hajduk użyła zakazanego słowa na antenie
Gospodynie pierwszego kwietniowego wydania śniadaniówki miały okazję przekonać się, jak śmiech wpływa na ciało, krwioobieg oraz puls. W tym celu Sandra Hajduk miała za zadanie nadmuchać balon wypełniony helem, a następnie powtórzyć kilka łamańców językowych po swojej telewizyjnej partnerce. Równocześnie podczas "eksperymentu śmiechowego" sprawdzane były wyniki jej tętna na pulsoksymetrze.
Ząb - zupa zębowa, dąb - du*a dębowa - wypaliła na antenie prezenterka.
Tuż po tym w studiu zapadła niezręczna cisza. Hajduk starała się ratować sytuację, pytając o to, czy "powiedziała brzydkie słowo".
Chyba tak - odparła towarzysząca jej w studiu Anna Senkara.
Po chwili cała trójka zaczęła się chichrać, próbując obrócić zdarzenie w żart. Współprowadząca przyznała, że są "wyśmiani za wszystkie czasy".
Też się uśmialiście?
ZOBACZ TEŻ: Anna Kalczyńska ubolewa nad zmianami w "Dzień Dobry TVN": "To już nie mój świat i NIE MOJA BAJKA"