U Sandry Kubickiej jak zawsze kolorowo. Spragniona atencji 27-latka tym razem zwierzyła się kilkuset tysięcznej widowni na temat zabiegu wymiany implantów piersi. Ukochana Barona przyznała, że pierwszy raz powiększyła swe kobiece kształty w wieku 19 lat. Ze względu na zbliżające się 10. urodziny wypełniaczy, pora pomyśleć o nowszym modelu.
Kubicka wykorzystała przy okazji moment intymnego wyznania, aby wbić szpilę innym kobietom. Fanki mogły usłyszeć, jakiego rodzaju piersi ich "idolka" nienawidzi.
Niedługo mija 10 lat, odkąd mam implanty i zawsze byłam szczęśliwa z moich, że są tak turbo naturalne i małe. Nienawidzę tych wielkich sterczących i sztucznych piersi.
Okazuje się, że pierwsze piersi Sandry były perfekcyjne, ponieważ miały metkę z USA. Teraz gdy przed celebrytką stanęła perspektywa poddania się operacji w Polsce, padł na nią blady strach. Na dokładkę psiapsióły Sendi dowiedziały się, co o ich piersiach sądzi znana koleżanka.
Piersi zrobiłam w Miami i każdemu polecam mojego lekarza stamtąd. Natomiast, ja nie chcę tam teraz lecieć. Poza tym on ma chyba już z 80 lat i pewnie już tego nie robi, a przecież niedługo implanty będę musiała wymienić. Zawsze bałam się lekarzy w Polsce, bo każda dziewczyna, którą widzę, ma zrobione piersi, które wyglądają po prostu sztucznie. Nawet moje koleżanki, które mówią, że mają naturalne, według mnie takie nie są.
Przypomnijmy: Sandra Kubicka wyznaje z żalem: "Czułam się ATAKOWANA z każdej strony tematem byłej partnerki Barona"
Czy po takich wywodach Kubickiej którykolwiek polski lekarz odważy się tknąć skalpelem jej perfekcyjnych piersi rodem z Miami?