Sandra Kubicka i Baron wciąż przodują w rankingu na najbardziej romantyczną i otwarcie wyrażającą swoją miłość parę polskiego show biznesu. Zakochani na co dzień utwierdzają grono internautów w przekonaniu, że są dla siebie stworzeni, a liczne związki z przeszłości nie przeszkodzą im w celebrowaniu wspólnego szczęścia. Swoje randki skrupulatnie relacjonują w mediach społecznościowych, nie zapominając umieścić w opisie słodkich słów adresowanych do drugiej połówki.
Zadurzona po uszy Sandra weszła ostatnio na kolejny etap związku i wyraziła swoje uczucie, upodabniając się do ukochanego. Celebrytka skopiowała słynny look gitarzysty i zaplotła sobie warkoczyki. Ku niezadowoleniu podekscytowanej nowym wizerunkiem gwiazdy internauci zasypali ją krytycznymi komentarzami.
Po bezskutecznej próbie wytłumaczenia się z nieprzemyślanej fryzury influencerka całkowicie porzuciła temat i powróciła do codziennych obowiązków, do których w głównej mierze należy nachalne promowanie jej związku.
W kolejnym już odcinku z serii "Sandra i Baron" obserwatorzy mieli szansę obejrzeć rytuał wspólnego picia przez zakochane gołąbki kolagenowego preparatu. W trakcie procesu przygotowywania napojów nie obyło się bez "zabawnej" wymiany zdań, która oczywiście została uwieczniona na Instagramie.
I co, rzeczywiście pachnie rybą? - dopytywała Barona Sandra.
Bezwonny - odpowiedział muzyk, czego z początku skonfundowana celebrytka nie potrafiła zrozumieć, po czym wybuchła gromkim śmiechem, podpisując komediowe nagranie słowami "mąż troll to skarb".
Scena godna niejednego sitcomu?
Dlaczego stacja TTV stała się wylęgarnią patocelebrytów o kryminalnej przeszłości?