Sześć lat temu polskim show biznesem wstrząsnęła "afera dubajska". Wyszło wówczas na jaw, że niektóre "modelki" zarabiają ciałem na luksusowe życie, którym chwalą się na Instagramie.
Dziewczyny jeździły do Dubaju, gdzie w zamian za drogie prezenty i sporą gotówkę dotrzymywały towarzystwa arabskim szejkom i świadczyły usługi seksualne, często niezwykle upokarzające.
Temat co jakiś czas powraca na tapet, aktualnie za sprawą filmu inspirowanego książką Piotra Krysiaka pt. "Dziewczyny z Dubaju". Pierwsze recenzje nie są jednak zbyt przychylne. Pojawiają się głosy, że film jest kiczowaty, nudny i nie pokazuje prawdy o tym procederze, a wręcz może kogoś do niego zachęcić.
W kwestii prostytucji w Dubaju wypowiedziała się ostatnio Sandra Kubicka na imprezie promującej jej kolekcję kapeluszy. Modelka przekonuje, że "dowiedziała się o tym dopiero w Polsce".
To jest fenomen, który usłyszałam w Polsce, nikt w Stanach tak nie mówi. W Miami Dubaj jest uznawany jako miasto superluksusowe... Te wszystkie plotki to tutaj usłyszałam - zapewnia w rozmowie z Pomponikiem.
Okazuje się, że Sandra osobiście zna dziewczyny, które trudniły się taką profesją. Zaznacza jednak, że ich nie szanuje i sama nie zdecydowałaby się na tę formę zarobkowania.
Znam dziewczyny, które miały "historię", ale to nie moje życie, nie moja część ciała. Ja tego nie szanuję, zero, totalnie. Wolę jeść gruz, niż puszczać się za pieniądze - stwierdziła.
Kubicka dodaje też, że nie nadawałaby się na burdelmamę, bo choć ma cechy przywódcze, to... za bardzo boi się więzienia.
Myślicie, że wspomniane koleżanki Sandry "z historią" poczują się urażone jej wypowiedzią?
Zobacz też: Dagmara Kaźmierska rozlicza się z przeszłością: "W więzieniu przestałam przejmować się hajsem"
Zdradzimy Wam, kto najlepiej klika się na Pudelku!