Określenie "WAGs" zostało stworzone przez brytyjską prasę bulwarową, co przyjęło się na całym świecie. Żony i partnerki znanych piłkarzy interesują media nie mniej niż sami sportowcy. Często zarzuca im się próżność, brak ambicji i życie na koszt mężów. Niektóre z nich próbują więc udowodnić, że potrafią coś więcej, niż tylko "leżeć i pachnieć".
Sara Boruc od dłuższego czasu promuje się jako bizneswoman, która rozwija swoją markę biżuteryjną i odzieżową. Ma już na tym polu nawet pewne sukcesy, bo w ubraniach z jej logo pokazało się kilka amerykańskich celebrytek.
Przypomnijmy: TYLKO NA PUDELKU: Kardashianki SPRZEDAJĄ KURTKĘ od Boruc! Sara wyrozumiale: "Mogą nosić, mogą zniszczyć"
Ostatnio Sara gościła u Agnieszki Woźniak-Starak w podcaście "Oświeceni hedoniści", gdzie chwaliła się m.in. tym, że Hailey Bieber i Gigi Hadid noszą ciuszki jej marki.
Agnieszka zwróciła uwagę, że Borucowie "spełniają wszystkie kryteria", aby nazywać ich "polskimi Beckhamami".
Śpiewałaś, masz markę modową, więc wszystko się zgadza. Dlaczego mówi się, że polskimi Beckhamami są Małgosia i Radek? - zapytała nieco prowokacyjnie dziennikarka.
Ja wiem dlaczego - bo Gosia sama się tak przedstawiła. Nie mam z tym problemu, oddaję jej tę łatkę - zapewniła Sara.
Borucowa podkreśliła, że nie inspirowała się karierą Victorii Beckham.
Ciężko sobie życie planować, patrząc na życie innych i myśleć, że ci to wyjdzie tak, jak komuś wyszło. To jest zupełny przypadek, nie mamy wiele wspólnego. Ona fajną kobietą jest, natomiast jej marka w ogóle mi się nie podoba. Nigdy mi się nie podobała. To nie jest mój styl - stwierdziła celebrytka.
Sara zapewniła też, że nie przejmuje się krytyką i zawsze mówi to, co myśli.
W dzisiejszej dobie tego Instagrama, gdzie bardzo dużo ludzi żyje z tego, ta poprawność polityczna i takie... pytanie się fanów "czy ja użyję tej pasty do zębów, czy tamtej, głosujcie. Tamtej już nie będę używać, bo jej nie lubicie". Nie mogę tego słuchać, nie lubię takich osób, nie kupuję tego. Wiem, że tak nie robią w rzeczywistości, no ale strasznie mi się to nie podoba.
Polacy strasznie kupują bullshit. Uważam, że Polska nie jest głupim narodem, ale te zachowania są bardzo głupie. To śledzenie tych influencerek... Patrzę na tę dziewczynę i mówię: "Nic nie chciałabym od niej mieć". Ani wyglądu, ani perspektyw życiowych, ani mądrości życiowych, którymi raczy swoich fanów. Nigdy tego nie zrozumiem.
W rozmowie z Agnieszką Woźniak-Starak Sara nawiązała do wychowywania dzieci. Celebrytka cieszy się, że jej dzieci nie mieszkają w Polsce i nie biorą przykładu z naszych rodzimych influencerów.
Dziękuję Bogu, że moje dzieci wychowały się za granicą. Mają idoli zagranicznych, takich przyzwoitych. (...) Chodzą do prywatnej szkoły, gdzie bardzo dużo dzieci chodzi ubranych w markowe rzeczy. I tak jak nigdy nie miało to znaczenia, nadal nie ma - przekonuje.
Sara skrytykowała także polskie gwiazdy, które chałturzą, reklamując produkty na Instagramie.
Większość ludzi znanych w Polsce to są tablice reklamowe. Nie wiem, jak można tak żyć. Rozumiem absolutnie młode dziewczyny, które zaczynają swoją karierę. Nie rozumiem tych dorosłych osób, które mają już jakiś status w życiu, mają pieniądze, inne prace, to nie jest ich jedyna praca i one się tak sprzedają na tym Instagramie... To jest tak słabe. Do czego jest im to potrzebne? Mam dużo współprac, więc jestem hot? - ocenia Borucowa.
Myślicie, że znajome z show biznesu obrażą się na nią za te słowa?
Zobacz też: Sara Boruc chwali się apartamentem i narzeka na garderobę: "Wcześniej zawsze miałam BARDZO DUŻĄ"