W ostatnich tygodniach na świecie wybuchła pandemia koronawirusa. Każdego dnia przybywa nowych chorych oraz niestety ofiar śmiertelnych. Na szczęście jest też wielu ozdrowieńców.
W obliczu zagrożenia koronawirusem wszyscy są równi. Wśród zakażonych są tysiące "zwykłych" obywateli, a także osoby z pierwszych stron gazet. Przypadki zakażeń odnotowano m.in. wśród znanych sportowców.
Aktualnie cala drużyna Juventusu Turyn przechodzi kwarantannę, zawieszono też rozgrywki NBA z powodu wykrycia koronawirusa u jednego z zawodników, który wcześniej kpił z zagrożenia.
Koronawirusa podejrzewano też u Artura Boruca. Piłkarz został poddany kwarantannie wraz z czterema innymi osobami związanymi z klubem Bournemouth. Media podały, że bramkarz miał objawy typowe dla CoVid-19.
Żona Artura, Sara Boruc, która także podejrzewała u siebie koronawirusa, od siedmiu dni nie wychodzi z domu, a ze światem kontaktuje się za pośrednictwem mediów społecznościowych.
Bardzo dziękujemy za wsparcie i troskę. Siedzimy sobie w domku i z dnia na dzień czujemy się troszkę lepiej. Odpoczynek w gronie najbliższych to najlepsze lekarstwo. Szczerze polecamy - napisała w najnowszym poście.
Fani zaczęli dopytywać o stan Artura.
Jesteśmy razem. Również czuje się lepiej - uspokoiła.
Niektórzy dziwią się, że rodzina tak szybko wyzdrowiała. Sara sprostowała.
Nigdy nie powiedziałam, że mamy korona. Opowiedziałam tylko o samopoczuciu i objawach. Nie powiedziałam też, że to już za nami. Nie wiemy do dziś, nie zrobiono nam dotąd testów - ujawniła Borucowa.