Kilka tygodni temu Sara James poinformowała swoich fanów, że wystąpiła w amerykańskim "Mam Talent". Po sukcesach na Eurowizji Junior młodziutka Polka postanowiła poszukać szczęścia za oceanem. James już na etapie castingów otrzymała złoty przycisk od Simona Cowella, który odbierany jest jako jeden z najsurowszych jurorów w show. 14-latka w rozmowie z Wirtualną Polską przyznała, że właśnie opinią Cowella przejmowała się najbardziej.
Najbardziej bałam się Simona. Wiadomo, że Simon to jest taki boss i on zazwyczaj był surowy, ale dla mnie był bardzo ciepłym człowiekiem - przyznała w wywiadzie.
Mimo dużej sympatii Cowella i wielu ciepłych słów od pozostałych jurorów Sarze nie udało się zakwalifikować do top 5. Jej występ spotkał się jednak z ogromnym uznaniem fanów nie tylko w Polsce, ale i w Ameryce. Młodziutka wokalistka przyznała, że pobyt w Stanach sprawił, że nabrała pewności siebie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W rozmowie przyznała, że Amerykanie są bardziej otwarci i czerpią więcej radości z życia. Sara zauważyła też, że Polacy są bardziej krytyczni. Sama po powrocie ze Stanów zauważyła, że nie jest już dla siebie taka surowa. Zwierzyła się jednak, że i ona musi mierzyć się z hejtem. Od początku była jednak świadoma, że wystawiając się na publiczny osąd, będzie musiała zetknąć się z krytyką.
Jeśli jesteś osobą publiczną i masz odbiorców, to wiadomo, że ten hejt spływa i zawsze był, jest i będzie. Ale to zależy, jakich masz ludzi wokół siebie i też jak mocną masz głowę i co myślisz o sobie. Jeśli źle o sobie myślisz, to ten hejt to potęguje. Ja mam cudownych ludzi wokół siebie - przyznała w rozmowie.
Zobaczcie całą rozmowę z Sarą.