Za nami finał 10. edycji "Rolnik szuka żony". Wiemy już, którym parom udało się zbudować związek po odjeździe kamer, a kto zdecydował się szukać miłości już na własną rękę. Wydaje się, że największą wygraną tego sezonu jest Anna - i to zarówno uczuciowo, jak i wizerunkowo. W przypadku niektórych uczestników niestety nie można powiedzieć tego samego. Wielu było zaskoczonych, co działo się na przykład u Artura.
Ja to na luzie. Nie mam nic sobie do zarzucenia - zaznaczył rolnik już na wstępie.
Artur i Sara z "Rolnika" nie są już razem. Ujawnili powody rozstania
Spotkanie Artura z kandydatkami od początku było dość niezręczne. Najpierw Blanka stwierdziła przed kamerami, że "nie do końca mają ten sam świat" i po bliższym poznaniu nie była nim już zainteresowana. Potem z kolei Ola wyznała, że miała dość tendencyjnych i jednostronnych pytań o to, czy chce się do niego przeprowadzić. Jak twierdzi, w ten sposób powstała między nimi bariera, a ona zrozumiała, że numerem jeden zawsze będzie dla niego praca.
Składa winę, że ja się pytałem i to było dla mnie najważniejsze. No tak, było najważniejsze - stwierdził potem w przebitkach sam Artur.
Z perspektywy czasu Ola oceniła, że dobrze się stało i nie ma do rolnika żalu. Wtedy nadeszła kolei Sary i już wiemy, że jej też nie udało się zbudować związku z Arturem. Co ciekawe, rozstali się ponoć dosłownie kilka dni przed nagraniami do finałowego odcinka.
Nie jesteśmy razem od tygodnia - wyznała Sara.
Czułem, że może to było zauroczenie, że za szybko to się wszystko działo. Ja już to poczułem wcześniej, myślałem, że mi to przejdzie, ale nie przeszło. Od razu powiedziałem Sarze, jaka jest sytuacja i zakończyliśmy to - relacjonował rolnik, a jego kandydatka wyglądała na coraz bardziej podłamaną.
Nieco więcej Artur powiedział też przed kamerą, ale już bez obecności Sary. Ona również nie kryła żalu.
Nie byłem sobą, nie czułem się swobodnie jak na początku. Stwierdziłem, że nie ma sensu dalej się męczyć - podsumował potem w przebitkach.
Nie może być tak, że ktoś jest w związku i jedna osoba nie odzywa się do drugiej przez 1,5 tygodnia, a potem ma jeszcze pretensje - mówiła smutno kandydatka.
Sara ledwo powstrzymywała łzy w finale. "Straciłam czas, energię i cząstkę siebie"
Chwilę później uczestnik przyznał, że być może to nie była miłość, jak sądził na początku, a jedynie zauroczenie, które po prostu z czasem uleciało. Sara z kolei twierdziła, że to przez pracę, która dla Artura zawsze była numerem jeden i przez to nie było dla niej miejsca w jego życiu.
No minęły te uczucia, tak? Nie wiem, może to było zauroczenie na początku... Ciężko to było odczuć, było nam dobrze, dogadywaliśmy się, wszystko robiliśmy wspólnie - stwierdził rolnik.
Cały czas były jakieś tam inne bodźce, związane z pracą i tak dalej, że ja tam byłam takim dodatkiem - wyznała gorzko jego kandydatka.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dziewczyna zapewniła jednak, że dała z siebie tyle, ile mogła i niczego nie żałuje, a każdą wolną chwilę spędzała właśnie z nim. Niestety, jak widać, to nie wystarczyło.
Trochę może Sara za bardzo wybiegała do przodu - tłumaczył się Artur, który, przypomnijmy, pytał kandydatki o ewentualną przeprowadzkę już na pierwszych randkach. Za szybko chciała przejmować stery i to mnie gdzieś tutaj zraziło.
Straciłam czas, energię i cząstkę siebie - podsumowała dziewczyna łamiącym głosem.
Zaskakująca deklaracja Artura w finale "Rolnika": "Na pewno ruszę na łowy"
Marta Manowska zapytała więc, czy Artur i Sara coś jeszcze do siebie czują. O ile ona twierdzi, że przez tydzień nie da się tak po prostu stracić uczucia do drugiej osoby, tak rolnik stwierdził po prostu, że nie i nie chciałby już budować z nią żadnej relacji. Największym zaskoczeniem była jednak odpowiedź uczestnika na to, czy potrzebuje czasu, aby rozpocząć nowy etap w życiu.
Powiem tak, no zainteresowanie jest duże, ale ja to na razie na chwilę obecną nie interesuje się tym - stwierdził, po czym jedna z kandydatek zrobiła zaskoczoną minę. Chcę do końca zakończyć to wszystko, ten sezon zakończyć, pomyśleć, żeby się wszystko udało i dopiero może zacznę coś myśleć.
Mało tego - gdy Sara ledwo powstrzymywała łzy, Artur wprost stwierdził, że wkrótce zamierza "ruszyć na łowy".
Jak tylko będę miał czas, to od razu będę ruszał na łowy, nie mówię, że nie. Chcę w końcu znaleźć tę jedną jedyną, bo nie będę siedział jak dziadek w domu, tylko po prostu mam okazji tyle, że dziewczyn naprawdę dużo do mnie pisze, dużo mnie zaprasza, dużo listów przychodzi. Na pewno ruszę na łowy, tylko przyjdzie czas.
Z kolei kiedy nagrania dobiegły końca, a inne uczestniczki starały się dodać odrzuconej dziewczynie otuchy, rolnik z szerokim uśmiechem stwierdził jedynie: "Dobra, koniec. Fajnie było".
Faktycznie "fajnie było"?