Pomimo że już od 20 lat Sarah Ferguson nie jest żoną księcia Andrzeja, nadal jest zaangażowana w działalność dobroczynną. Księżna Yorku wraz z córkami, księżniczkami Beatrice i Eugenią, pomagają potrzebującym na całym świecie. Tym razem członkini rodziny królewskiej odwiedziła Polskę, gdzie spotkała się z lekarzami i dziećmi w Śląskim Centrum Chorób Serca w Zabrzu. Co ciekawe, przez większość czasu 61-latka siedziała na podłodze.
Ferguson przyjechała do Polski głównie po to, aby poruszyć kwestię przeszczepów płuc u dzieci chorych na mukowiscydozę. Przy okazji zdradziła, że już od dłuższego czasu jest bardzo związana z naszym krajem.
Bardzo dziękuję za zaproszenie, czuję się bardzo związana z Polską. Pierwszy raz byłam tutaj w 1992 roku. Moja babcia zawsze mi powtarzała: jeśli jest ci źle, zrób coś dla innych. Przyjechałam wtedy na górny Śląsk, wybrałam Katowice i Zabrze i skoncentrowałam się na szpitalu dziecięcym - wyznała księżna Yorku w śląskiej placówce.
Usłyszałam tam bardzo głośno płaczące dziecko, to była Ania - nigdy jej nie zapomnę - która płakała z bólu. Pielęgniarka powiedziała mi, że nie są w stanie skutecznie pomóc wszystkim dzieciom, bo nie mają leków i narzędzi. Przez wzgląd na moją babcię i na Anię zdecydowałam, że muszę wesprzeć ten zespół i dzieci z Polski, założyłam fundację Children in Crisis. W pewnym sensie Polacy uratowali mi wtedy życie. Jeżdżę teraz po świecie i staram się być głosem tych, którzy tego potrzebują - wyjaśniła.
Ferguson przy okazji była honorowym gościem na uroczystym otwarciu kliniki medycyny estetycznej Dr. Gabriela Clinic w Rudach Raciborskich. W tej samej miejscowości odwiedziła także uczniów w Szkole Podstawowej im. Jana III Sobieskiego.