Andrzej Saramonowicz od kilku lat w opinii publicznej funkcjonuje jako złośliwy komentator otaczającej go rzeczywistości. Reżyser regularnie krytykuje nie tylko polityków, ale również sportowców czy też osoby publiczne wyznające inne niż on poglądy:
Tym razem "dostało się" olimpijczykom, którzy - jak sugeruje Saramonowicz - mają za mało testosteronu i nie realizują jego wizji "starożytnego obrazu męskości". Reżysera zirytował fakt, iż sportowcy wzruszają się swoim zwycięstwem. Filmowiec uważa, że powinni to robić w ukryciu, a nie przed kamerami:
Nie chodzę na siłownię, oglądam Olimpiadę pasjami, kosztem wyspania się. Zauważyłem taką tendencję, że jest nadreprezentacja mężczyzn, którzy wygrywają i zaczynają płakać. Zdumiało mnie to przy jakimś judoce, wygrał i się rozpłakał. Mówi się, że mężczyzna ma ujawniać swoją wrażliwszą naturę. Denerwuje mnie to, jak sportowiec widzi kamery i płacze. Ja lubię ten stary rodzaj męskości, który jest formą. Wolę ten starożytny obraz męskości.