Kilka dni temu Jan Kietliński ujawnił na swoim koncie na Instagramie, że zakaził się koronawirusem podczas jednej z imprez w Warszawie. Syn Beaty Tadli nakreślił internautom swoją historię i zaapelował jednocześnie, aby zachować czujność i pamiętać o środkach ostrożności. Jego przykład pokazuje, że COVID-19 dotyczy nas wszystkich i nie jest wcale trudno stać się ofiarą złośliwego patogenu.
O zdrowie syna martwi się też oczywiście Beata Tadla, która przebywa teraz na 10-dniowej kwarantannie. Jednocześnie dziennikarka pochwaliła się na Instagramie negatywnym wynikiem testu na koronawirusa, co wzbudziło dość nieoczekiwane reakcje. Na wtrącenie swoich trzech groszy pokusiła się nawet naczelna polska koronasceptyczka Viola Kołakowska, która stwierdziła, że Tadla powinna się wstydzić "brania udziału w tej szopce".
Przypomnijmy: Beata Tadla cieszy się z NEGATYWNEGO wyniku testu na koronawirusa. Kołakowska: "WSTYD to publikować"
O ile poglądy Violi w tej sprawie są powszechnie znane i nie ma sensu się nad nimi pochylać, tak Beata Tadla postanowiła jej odpowiedzieć. W swojej odezwie dziennikarka wprost stwierdza, że pandemia stała się dla sporadycznej partnerki Tomka "okazją do zaistnienia", z czym chyba wszyscy możemy się zgodzić. Jednocześnie, w obliczu choroby syna, wytknęła jej zwyczajny brak empatii.
Violu, nie życzę Tobie ani Twoim bliskim tego, co znosimy. Nie będę z Tobą dyskutować, bo chyba znalazłaś sobie sposób na zaistnienie. Proszę - nie moim kosztem i nie mojego syna. Nie odzywałaś się latami, a ten komentarz jest nie na miejscu i nie w tym miejscu. Życzę zdrowia i wszelkiego dobra - odpisała dosadnie Tadla.
Niestety szybko okazało się, że koronasceptyczne poglądy Violi to nie jedyny problem, z którym musiała się zmierzyć dziennikarka. Jedna z internautek stwierdziła na przykład, że Beata jest "opłacona, aby szerzyć ściemę", jednak na jej pytanie przez kogo nie uzyskała rzecz jasna sensownej odpowiedzi. Wiele osób stwierdziło też, że z racji podobieństwa na zdjęciu Tadli jest "test ciążowy", co też oczywiście nie jest prawdą.
Jaki ciążowy? To jest test robiony przez wykwalifikowanych ludzi, w pełnym rygorze! Można zamówić. Państwo nie gwarantuje, choć syn ma COVID, więc trzeba zamówić prywatnie - odpisała.
Pod postem pojawił się też komentarz internautki, która uznała z kolei, że Beata Tadla "kompromituje się" takim zdjęciem. Stwierdziła również wprost, że ceniła ją jako dziennikarkę, ale przez wykonanie testu i de facto troskę o zdrowie swoje i innych - o ironio - straciła do niej szacunek...
Mój syn ma COVID, czy ujawnienie mojego wyniku przekreśla moje dokonania? - zastanawiała się.
To jednak nie koniec, bo Viola Kołakowska wydobyła z siebie jeszcze jeden komentarz, traktujący tym razem o miarodajności takich testów. Matka dzieci Tomasza Karolaka twierdzi oczywiście, że o żadnej wiarygodności nie może być mowy. Tu także dziennikarka postanowiła odpowiedzieć.
Żadna. To ściema! - grzmiała Viola.
Każda średnio inteligentna osoba wie, że to ściema. Może kiedyś i Ty się dowiesz. A teraz żyj w strachu przed COVIDem - drwiła kolejna koronasceptyczka.
Mój syn ma COVID. Yeti istnieje - drwiła Tadla.
Spodziewaliście się, że zwykłe zdjęcie testu na koronawirusa wzbudzi tak skrajne emocje?