Chociaż trudno w to uwierzyć, to Phil Collins oraz Genesis wystąpili na scenie po raz ostatni. Zespół zyskał sławę w latach 70., od tego czasu sprzedając ponad 100 milionów płyt. Wokalista formacji stał się legendą i zdobył wszystkie najważniejsze nagrody muzyczne. Collins też rzeszę fanów, którzy oczywiście towarzyszyli mu podczas pożegnalnego koncertu w Londynie.
Zobacz też: Fani zaniepokojeni stanem Phila Collinsa podczas koncertów Genesis. "Smutny widok" (ZDJĘCIA)
Trzy występy w Londynie miały odbyć się pod koniec zeszłego roku, ale ze względu na zachorowania na COVID-19 wśród członków zespołu zostały przełożone. W końcu jednak udało się zagrać na słynnej arenie O2.
Schorowany Collins, który od lat zmaga się z problemami z kręgosłupem, na wszystkich koncertach podczas ostatniej trasy siedział na krześle. Muzyk ma uszkodzone kilka kręgów szyjnych i przeszedł wiele operacji kręgosłupa. Zmaga się też z cukrzycą. Mimo tych niedogodności artysta dał z siebie wszystko i zaśpiewał największe hity ku uciesze publiczności. Gwiazdor zażartował też ze sceny.
Po dzisiejszym wieczorze wszyscy będziemy musieli znaleźć prawdziwą pracę - powiedział, śmiejąc się wraz z kolegami z zespołu: Mike'em Rutherfordem i Tonym Banksem, którzy też są po siedemdziesiątce. Pod koniec występu Genesis otrzymał owacje na stojąco.
Przypomnijmy, że Philowi Collinsowi dokuczają nie tylko schorzenia, ale też była żona Orianne Cevey. Muzyk poślubił ją w 1999 roku i rozwiódł się w 2006 roku, co kosztowało go 46 milionów dolarów. Później ponownie się z nią związał, ale to nie skończyło się najlepiej. Po kolejnym burzliwym rozstaniu Cevey wymieniła wszystkie zabezpieczenia w willi gwiazdora w Miami i bezprawnie okupywała willę. Sprzedawała też cenne pamiątki artysty, by zarobić dodatkowe pieniądze i zrobić mu na złość. Jak można się tylko domyślać, raczej nie oglądała ostatniego koncertu byłego męża...