W poniedziałek rano z Hollywood dotarła do nas smutna informacja. W wieku 57 lat zmarła Kelly Preston, aktorka i żona Johna Travolty, która spędziła u jego boku niemal trzy dekady.
Śmierć Preston była szokiem nie tylko dla jej fanów, ale również znanych przyjaciół. Wszystko dlatego, że aktorka ukrywała przed światem swoją dwuletnią batalię z rakiem piersi.
Informację o śmierci żony przekazał na Instagramie sam John Travolta. Choć aktor we wzruszającym wpisie podziękował lekarzom i pielęgniarkom z MD Anderson Cancer Center w Teksasie, w którym leczyła się Preston, to nie przekonał wszystkich.
Wieść o śmierci Kelly Preston poruszyła bowiem przeciwników scjentologii, tajemniczej organizacji religijnej, której członkami od lat byli aktorka i jej sławny mąż. Wedle powtarzanych przez osoby zaznajomione z tematem informacji, leczenie 57-latki mogło nie przynieść pożądanych rezultatów, bo scjentolodzy unikają ponoć korzystania z osiągnięć współczesnej medycyny, lecząc się w zamian... modlitwą i witaminami.
Zastanawiam się, jaką rolę (jeśli w ogóle) miała scjentologia w śmierci Kelly Preston... - napisała na Twitterze jedna z internautek.
Mam nadzieję, że Kelly Preston nie zmarła tylko dlatego, że posłuchała jakichś g***ianych porad scjentologów, np. o rezygnacji z chemioterapii - zastanawiał się inny przeciwnik organizacji.
Nie chcę być tą osobą, ale ciekawi mnie, czy Kelly Preston wciąż byłaby dzisiaj z nami, gdyby nie scjentologia. Ich wierzenia każą członkom organizacji unikać korzystania z lekarstw i porad lekarzy... - dodała kolejna zafrasowana użytkowniczka Twittera.
Przedstawiciele scjentologów nie skomentowali zarzutów na ten temat, ale na stronie organizacji pojawił się jakiś czas temu wpis, w którym stanowczo zaprzeczono, jakoby scjentologia zabraniała stosowania tradycyjnych metod leczenia chorób:
Tak, scjentolodzy korzystają z osiągnięć medycyny w celu leczenie chorób i urazów. Członkowie organizacji przyjmują przepisane przez lekarzy leki i stosują się do zaleceń specjalistów.
Myślicie, że John Travolta pozwoliłby swojej "religii" na narażanie zdrowia i życia własnej żony?