Przez ostatnie miesiące Antek Królikowski nie mógł cieszyć się najlepszą prasą. Najpierw świat dowiedział się o jego niewierności wobec ciężarnej żony, którą zostawił dla sąsiadki, a później poszło już z górki. Jak pamiętamy, były też desperackie próby ratowania wizerunku wyznaniem o stwardnieniu rozsianym.
Zobacz także: Antek Królikowski choruje na STWARDNIENIE ROZSIANE: "Ludzie mnie postrzegają, że jestem naćpany. Mam tak od lat"
Jakby tego było mało, Antek Królikowski wpadł jeszcze na wyjątkowo kreatywny pomysł zorganizowania pato-gali MMA, w której miało dojść do mordobicia między sobowtórami Wołodymyra Zełenskiego i Władimira Putina. Na szczęście ten "projekt artystyczny" nie wypalił i Antek zniknął z mediów. Strach pomyśleć, co jeszcze chowa w zanadrzu...
PR-owe zagrywki Antka postanowiła nagle skomentować równie kreatywna postać show biznesu, też znana z ciętego języka i nieprzemyślanych wypowiedzi. Sebastian Fabijański, który swego czasu też nie miał łatwo, w rozmowie z Kamilem Wróblewskim z radia TOK FM ocenił, że sposób, w jaki aktor poinformował o swojej chorobie, był jego kolejnym błędem.
Nie możesz tego robić, jak Antek Królikowski - powiedział krótko Seba. On w momencie, kiedy miał bardzo dużo syfu koło siebie, przyznał się do tego, że jest chory na stwardnienie rozsiane, co jest moim zdaniem PR-owym strzałem w kolano. Ludzie odebrali to jako wymówkę, negatywnie. Natomiast gdyby zniknął i pojawił się dopiero za jakiś czas i powiedział o tym, że jest chory, odbiór byłby zupełnie inny - skomentował.
Fabijański poradził koledze po fachu, że ten powinien opowiedzieć o kłopotach ze zdrowiem dopiero po jakimś czasie - być może wówczas zostałoby to lepiej przyjęte.
Zamiast zniknąć z tej przestrzeni publicznej i wrócić po jakimś czasie z podkulonym ogonem i z refleksjami, to zdecydował się na ruch, przyznanie się do choroby, i to moim zdaniem nie była dobra decyzja - podsumował.
Też myślicie, że ludzie po jakimś czasie zapomnieliby, co wyprawiał Antek i zaczęli mu współczuć? Przypomnijmy, że nie o wszystkim da się zapomnieć...