Choć o waśni między Quebonafide i Sebastianem Fabijańskim wszyscy (poza samym Sebą) zdążyli już chyba zapomnieć, chłopak Maffashion postanowił ponownie dać o sobie znać przy okazji premiery nowego singla "rywala". Utwór Matcha Latte został potępiony za wykorzystywanie holocaustu do sklecenia niekoniecznie przemyślanej metafory. Z niewiadomych przyczyn Sebastian poczuł się w tym momencie zobowiązany, aby ostrzec wszystkich krytyków Quebo - w tym ocalałego z Holokaustu pana Edwarda Mosberga - o tym, jak bezlitośni potrafią być fani gwiazdora.
Przypomnijmy: TYLKO NA PUDELKU: Sebastian Fabijański o "beefie" z Quebonafide: "Ja nigdy nie robiłem przysłowiowej LASKI tłumowi"
Naturalnie Sebastian Fabijański nie zauważył, że jego osobiste niesnaski znacznie różnią się od oświadczenia wystosowanego przez osobę, która przeżyła obóz zagłady. Bez cienia wstydu zawrócił dyskusję z tematu fatalnego poziomu wiedzy polskiej młodzieży o Holokauście na zagadnienie antypatii, którą ponoć żywi w stosunku do niego Quebonafide. Chcąc znaleźć ujście dla swojej frustracji, wrzucił na Instagrama długi komentarz, który, jak zapewnia, ma być jego ostatnią wypowiedzią na temat Quebo.
Warto zwrócić uwagę, że Sebastian z uporem zapisywał pseudonim artystyczny Kuby Grabowskiego małymi literami. Śmiemy przypuszczać, że jest to przypadek.
W temacie rapera quebo PO RAZ OSTATNI, będąc absolutnie szczerym - nie mam na punkcie jego żadnej obsesji ani kompleksu. Mam złość - zapewnia rozgniewany Seba. - Złość, bo użył mojego nazwiska w singlu finalizującym kampanię, będąc świadomym, do jak dużej ilości ludzi dotrze ten utwór, jak duża też będzie fala hejtu, która na mnie spadnie, jak mocno mi to utrudni życie etc.
Mimo że Sebastian sam przyczynił się do wybuchu wojenki, publicznie kwestionując artystyczną wartość pracy Quebonafide, to i tak jest absolutnie pewien, że to popularny raper za wszelką cenę próbuje go zdyskredytować.
Jeszcze, aby na pewno nikomu nie umknęło moje nazwisko, wyciszył bit w momencie, kiedy ono pada. Pomijam już te bzdury o zamkniętej głowie i błaznach - odnosi się do utworu Szubienicapestycydybroń swojego rywala. - Nie wierzę, że powodem było to, że w wywiadzie dla niewielkiego radia internetowego skrytykowałem jego utwór. Powody musiały być inne. Mam podejrzenia jakie, ale pewnie prawdy nigdy się nie dowiem. A co do "modern holocaust"… Skomentowałem to, bo mi się ta sytuacja skojarzyła z moim SMS-em do quebo właśnie.
Faktycznie, lektura naszego ostatniego artykułu na temat Sebastiana ożywiła w nim wspomnienia z czasu, kiedy Quebo postanowił go "zghostować". Fabijański wciąż nie rezygnuje jednak z nadziei, że bardziej popularny kolega raczy kiedyś mu odpisać.
Nie odpowiem już NIGDY na żadne pytanie o tego gościa. Życzę mu sukcesów i szczęścia. @quebahombre jak coś to masz numer. U źródła możesz sprawdzić, jak to jest z moją głową, czy faktycznie jest zamknięta - zachęca ciekawy jutra Sebastian.
Wierzycie, że na tym zakończy się vendetta Fabijańskiego? Czy może w swoim postanowieniu ograniczenia wypowiedzi na temat Quebo będzie równie konsekwentny co Edyta Górniak odcinająca się od mediów społecznościowych?