Kilka dni temu Sebastian Fabijański odważył się opowiedzieć publicznie o swojej dramatycznej przeszłości: dorastaniu w przemocowym domu i chorobie alkoholowej ojca. Aktor nie ukrywa, że traumatyczne doświadczenia do dziś mają wpływ na jego życie. Jak powiedział, chciałby "przerwać ten alkoholowy łańcuch w swojej rodzinie", by jego syn "był czysty".
Półtora roku po śmierci ojca Sebastian Fabijański trafił do szpitala psychiatrycznego, gdzie przebywał przez trzy miesiące. Zgłosił się tam ze względu na silne zaburzenia lękowe ze stanami depresyjnymi. W programie "Duży w maluchu" wyznał:
Chodzę na terapię po pobycie w szpitalu. Gdyby nie te wszystkie rzeczy, które robię, musiałbym pić.
Teraz w szczerym poście na Facebooku aktor odniósł się do sprawy jeszcze raz, jak pisze - ostatni. Jak pisze, robi to, by inni przestali posądzać go o gburowatość:
Patrzysz na tę twarz i co widzisz? Arogancję, zarozumialstwo, narcyzm, wrogość, poczucie wyższości, pychę, brak pokory, agresję, złość? Czyli wszystko to, co od lat przypisują mi ludzie czy media?
To jest zdjęcie z kontynuacji filmu "Legiony", miesiąc przed decyzją o tym, że chyba muszę iść do szpitala. A to oznacza, że to wszystko, co inni we mnie widzą i co mi przypisują, jest po prostu klasycznym Gombrowiczowskim dorabianiem gęby i czytaniem książki po okładce. Pod tą twardą i grubą fasadą, którą ludzie mylą z tym, co napisałem wyżej, kryje się wystraszony mały chłopiec, który jest na skraju wytrzymałości psychicznej.
Powiedziałem o tym, że byłem w szpitalu i o problemie alkoholowym w rodzinie dlatego, że m.in. mam już dość robienia za naczelnego bufona RP. Daleko mi do bufona, bo liczba kompleksów, które mam, nie pozwala mi się za dobrze poczuć.
Aktor otwarcie mówi o problemach ze zdrowiem psychicznym, by pokazać, że można o nich rozmawiać normalnie i bez wstydu:
Chciałbym też, żeby ludzie w końcu przestali traktować leczenie czy nawet hospitalizację psychiatryczną jako coś wstydliwego czy upokarzającego. Niektórzy mają migrenę, niektórzy nerwicę. Przestańmy się bać mówić, że się boimy.
Na koniec informuje, że nie chce już nigdy poruszać tego tematu i... dziękuje swojemu ojcu:
Nie chcę już nigdy się wypowiadać na podobne tematy, bo to jednak grzebanie w bardzo ciężkich emocjach. Muszę też podziękować mojemu zmarłemu Ojcu za wszystko, co dla mnie i dla mojej rodziny zrobił. Nie umiał dawać miłości, ciepła czy pochwał, ale bardzo ciężko pracował, żebyśmy mogli jak najlepiej żyć, więc w ten sposób pewnie podświadomie chciał zrekompensować nam ten emocjonalny rollercoaster, który codziennie fundował, będąc uzależnionym i poharatanym przez swoje dzieciństwo.
Zmieniliście o nim zdanie?
ZOBACZ TEŻ: Romantyk Sebastian Fabijański szczerze o relacji z Maffashion: "Ten związek był WYZWANIEM"
Jeśli znajdujesz się w trudnej sytuacji i chcesz porozmawiać z psychologiem, skorzystaj z listy miejsc, w których możesz szukać pomocy. Znajdziesz ją TUTAJ. Pamiętaj! W sytuacji zagrożenia życia zawsze dzwoń na numer alarmowy 112!