Sebastian Fabijański po raz kolejny znalazł się w centrum medialnego zainteresowania. Po aferze z Rafalalą i rozstaniu z Maffashion, teraz głośno zrobiło się o koncercie, który aktor/raper zagrał w jednej z warszawskich restauracji. Swoje doznania z "recitalu" opisał szczegółowo na Instagramie Maciej Makselon - redaktor i pracownik popularnego wydawnictwa.
Zobacz: Maffashion wbija szpilę Sebastianowi Fabijańskiemu, zdradzając szczegóły PODZIAŁU OPIEKI nad synem
Na życzenie Fabijańskiego goście restauracji nie mogli ponoć w pełni korzystać z restauracji. Zamknięto kuchnię, nie oferowano nawet przekąsek...
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Nieszczęśliwym zrządzeniem losu podczas świętowania urodzin mojej lubej trafiliśmy do knajpy na Placu Konstytucji. Takiej ze stekami, burgerami, żeberkami, w której podaje się drinki z whisky. Siadamy, zamawiamy drinki, chcemy też naczoski. Nie można, wynoszone są ostatnie dania, właśnie zamknięto kuchnię, bo artysta sobie nie życzy. Nazwiska nie pomnę, aktor chyba, on wcześniej promował jakiś film z Rafalalą, to chyba nie wyszło - czytamy w spisanej przez Makselona paście.
Sebastian miał ponoć nalegać, by obecni na sali wstali, okazując mu tym szacunek.
Ktoś drze ryja z balkonu. Ja od razu wychylam głowę. (…) Ten artysta sypki oparł się o barierkę w pozie balansującej niebezpiecznie, (…) mówi "Halo, proszę wstać, wszyscy proszę wstać, to jest kwestia szacunku". I cisza. (…) artysta znowu krzyczy z balkonu: "Halo, to jest kwestia szacunku, proszę wstać, ja przecież stoję. Widzicie, żebym siedział? To wy też powinniście wstać, na tym polega szacunek".
"Dobra, kto tu przyszedł na mój koncert" - pyta wreszcie wk*rwiony balkonista. "Dobra, to wstańcie i chodźcie pod balkon, proszę zejść pod ten balkon, okeeej? A wszyscy pozostali" - tu zaczęło się mielić pod kopułą - "Powinniśmy się dogadać w kwestii szacunku. Wszyscy pozostali też powinni wstać. Ja stoję, nie powinniście siedzieć, to jest kwestia szacunku".
Przypomnijmy: Maffashion zdradza, jaka relacja łączy ją z Anną-Marią Sieklucką: "Nie znam jej, ale BYŁA W MOIM DOMU" (WIDEO)
Fabijański zdążył już skomentować incydent na Instagramie, nie zaprzeczając przy tym wyżej wspomnianej relacji. Stwierdził tylko, że jego zachowanie było rezultatem "problemów w komunikacji" i "chaotycznej organizacji".
A propos mojego koncertu, o którym piszą media ostatnio, chciałem tylko powiedzieć, że to było zwykłe niedogadanie między mną a lokalem. Chaotycznie organizowane to wszystko w pędzie, ja z planu zdjęciowego i tak dalej. Jeśli ktoś się poczuł urażony tą sytuacją, która miała miejsce, to oczywiście przepraszam. Nie było to moją intencją.
Fabijański miał też skontaktować się bezpośrednio z Makselonem, aby wyjaśnić owo nieporozumienie. Informację o rozmowie redaktor zamieścił na swoim instagramowym profilu.
Niezłe jaja?