Przez ostatnie miesiące Quebonafide raczył wszystkich akcją promocyjną nowej płyty, w ramach której wcielił się w siebie samego sprzed lat. W ugrzecznionej wersji Kuba Grabowski był nieśmiałym okularnikiem bez tatuaży i z fryzurą "na jeżyka”. Pojawiał się publicznie w jednej bluzie i prezentował tę samą "grobową" minę. Akcję zakończył z przytupem, przeznaczając milion złotych z udziału w reklamie na cele charytatywne.
W środę Quebo zakończył maskaradę i powrócił do krzykliwego wizerunku. W sieci zadebiutował jego najnowszy klip do utworu Szubienicapestycydybroń. Padają w nim słowa pod adresem Sebastiana Fabijańskiego, którego Grabowski nazywa "błaznem". To zapewne nawiązanie do prób rymowania, które Sebastian uskutecznia od jakiegoś czasu.
Po kilku godzinach od ukazania się klipu Fabijański zamieścił na Instagramie nagranie ze studia, w którym rapuje o tym, że "nie był uzależniony od narkotykowych jazd". Internauci byli zawiedzeni, że w aktor nie odniósł się do zaczepki Quebonafide.
Fabijański przygotował jednak kontratak i w programie Hejt Park sparodiował Kubę.
Jestem romantic macho, brat romantic psycho - przedstawił się. Bardzo jest mi przykro z powodu mojego brata. Obraził ludzi, powiedział do niego per błazen. Tak nie można!
Następnie aktor wyjął rymowany list, który napisał do Quebo.
Chciałbym bardzo przeprosić za brata, coś ostatnio się odciął od świata. Nie ma to tamto, musi zmienić lekarza (...) uwierzcie, znam go, to tragiczny aktor i pajac. Szukał poklasku, więc się cały wydziabał. A z tą PR-wą akcją, co ją ciągnął na chama, to było piep***ne chamstwo, on się wyśmiewał z brata. (...) Kuba, bracie, bez urazy. Nie pitol, żeś nagi. Życzę Ci odwagi do pokazania światu swojej prawdziwej twarzy. Zdradzę Ci sekret - nie ma jej w dziabach. (...) PS. Dzięki mordo za świetne promo, fakturę wyślij drogą mailową - wyrecytował.
Udany diss?