Sebastian Fabijański ma na koncie trzy filmy z Patrykiem Vegą. Po raz pierwszy aktor pojawił się w Pitbullu. Niebezpiecznych kobietach, w filmie zagrał postać Cukra. Potem Fabijański wystąpił w Botoksie. Po tym, jak film trafił do kin, Seba postanowił odciąć się od dzieła Vegi i jako pierwszy z jego współpracowników skrytykował obraz. Nie przeszkodziło to aktorowi zagrać w jeszcze jednej produkcji Patryka. W 2018 roku obecny chłopak Maff zagrał w Kobietach mafii. Po tej roli Seba oświadczył, że kończy współpracę z Vegą.
Pierwszym zgrzytem między aktorem a reżyserem było skrytykowanie Botoksu. W rozmowie z WP Film Fabijański powiedział:
Niestety, próba uzyskania konkretnego efektu trochę zatarła środki. To jest skrótowy film – to jest największa wada tego filmu – skróty myślowe. (…) Ten film nas nie zaprasza. To jest takie pojęcie, mam tyle za*ebistych historii, że wszystkie je włożę do filmu. I tu jest problem tego filmu – brak wyczucia - mówił aktor. - Mnie się bardzo dobrze z Patrykiem pracuje, ale uważam, że w tym przypadku nastąpiło po prostu przekroczenie pewnej granicy. Mogę uwielbiać z Patrykiem pracować, ale nie muszę uwielbiać jego filmów - podkreślał.
Po ostatniej roli w Kobietach mafii aktor oświadczył, że jego aktorstwo będzie ewoluować ku bardziej ambitnym produkcjom:
Moja współpraca z Patrykiem była bardzo intensywna. Teraz już się zakończyła. Nawzajem daliśmy sobie tyle, ile mogliśmy. Moja decyzja spowodowana jest poniekąd darem od losu, jako że przychodzą do mnie oferty ról na bardzo wysokim poziomie artystycznym - mówił Seba w rozmowie z Faktem.
We wtorek wieczorem Fabijański, który od dwóch lat nie miał kontaktu z Vegą, postanowił zadzwonić do reżysera w czasie jego wizyty na żywo w studio internetowego formatu Hejt Park. Jego rozmowa z Patrykiem wywołała masę krytycznych komentarzy. Ale po kolei:
Co tam słychać u ciebie, bo się nie mogę w ogóle do ciebie dobić - zagaił rozmowę Seba. W odpowiedzi usłyszał od Vegi, że ten już parokrotnie zmienił numer telefonu. Niezrażony Fabijański "nawijał" dalej:
Napisałem do ciebie z rok temu, czemu tak schudłeś, bo zmartwiłem się, sam byłem w słabej kondycji. Chciałem cię zapytać, jak tam dalej – jakie plany i w ogóle - brnął chłopak Maff.
W tym momencie jego monolog przerwał prowadzący program, Michał Pol:
I czy Sebastian jest w tych planach - dodał od siebie.
Fabijański nie zaprotestował na takie postawienie sprawy. Wtedy głos zabrał Vega:
Ja myślę często o tobie, no mieliśmy tę relację trudną w jakimś momencie, natomiast ja też nie jestem człowiekiem, który zamyka się na ludzi i podchodzi do czegoś na zasadzie niereformowalnej - mówił reżyser. - Na pewno ty też jesteś teraz kimś innym, ja pewnie też. Ja się kompletnie na to nie zamykam - podkreślił Vega, po czym zaczął mówić o swoich planach zawodowych.
Tworzę własną platformę VOD, uważam, że mam nietypowe rozwiązanie, które zrewolucjonizuje świat, to jest nie do udźwignięcia w wymiarze polskim. Będę robić wielki projekt związany z Mosadem. W przyszłym roku chcę zrobić ostatni polski film i zacząć robić filmy anglojęzyczne, dedykowane widowni na całym świecie. Zarzucałeś mi, że jestem zafiksowany na kasę i faktycznie trochę tak było, natomiast teraz jestem w takim momencie życiowym, że mogę coś robić z pasji - Vega nawiązał do tego, co poróżniło go z Fabijańskim.
W odpowiedzi Sebastian zaczął podkreślać, że zależy mu na prywatnych relacjach z reżyserem:
Może się jeszcze kiedyś spotkamy i pogadamy, żeby ten temat wyczyścić tak po ludzku, już nawet nie chodzi o zawodowe kwestie, tylko prywatnie - powiedział.
Patryk nie zaprotestował:
Ja się też bardzo cieszę, to jest, wiesz, super. Wszyscy się zmieniamy, więc chętnie bym się z tobą spotkał. Bo może okaże się, że ten nowy Vega jest fajniejszy niż ten z Botoksu - powiedział.
No ja mam też nadzieję że ten Sebastian też jest fajniejszym gościem - ucieszył się Seba i dodał: - Fajnie byłoby mieć taki flow w przyszłości nawet w kontekście ludzkim czysto. Jak coś, to się do ciebie odezwę, chociaż nie mam twojego numeru.
Wyślę ci - zakończył temat Vega.
Komentujący wywiad internauci nie byli jednak pod wrażeniem telefonu Sebastiana. Część z nich dopatrzyła się w jego zagraniu "żebrania o rolę".
Powiedział, że nie chce zagrać więcej u Vegi, a teraz pucuje się na oczach setek ludzi. Szok - piszą.
Czizas ten Fabijański żenujący. Ktoś nie odpisuje, nie odzywa się, to wniosek jest prosty. Ogólnie ich rozmowa to komedia - dodają.
Sam aktor postanowił odpowiedzieć na zarzuty internautów. Na swoim Instagramie opublikował specjalne "ogłoszenie" i zapewnił, że wcale nie szuka ponownego zatrudnienia u kontrowersyjnego reżysera.
Jakieś trzy lata temu zakończyłem współpracę z Patrykiem Vegą w dosyć konfliktowych okolicznościach. Ja powiedziałem, co myślę na temat filmu "Botoks" w jakimś wywiadzie i Patryk no nie przyjął tego z otwartymi ramionami, można powiedzieć. I przez te trzy lata w zasadzie nie mieliśmy ze sobą kontaktu. A dzisiaj Patryk był w programie Hejt Park, do którego można dzwonić z zewnątrz, więc stwierdziłem jakoś tak spontanicznie, że zrobię taki trochę – jak by nie patrzeć – trochę prowokacyjny ruch, no bo przy świadkach, na wizji, no i zadzwoniłem.
Wydaje mi się, że wydźwięk pozytywny, bo jednak pojednawczy, nie dzielący, natomiast czytam komentarze, że rzekomo ja tam zadzwoniłem prosić się o rolę. No słuchajcie, serio, musiałbym być idiotą, żeby w ten sposób się prosić o rolę. Nie po to niejednokrotnie mówiłem w wywiadach, że bardzo fajnie się z Patrykiem pracowało, jestem mu wdzięczny i mieliśmy fajny flow, ale rozeszliśmy się i zupełnie inną drogę obraliśmy, wiec poważnie, trochę oleju w głowie, polecam - mówi Sebastian.
Ale czytam, że zadzwoniłem, bo rzekomo chcę rolę. #facepalm. Nie po to przez te trzy lata mówiłem w wywiadach, że moje drogi z Patrykiem się rozeszły, żeby dzwonić do jakiegoś programu żebrać o rolę. Dziękuję za uwagę - aktor dopisał jeszcze komentarz na Stories, po czym dodał, że nie narzeka na brak pracy:
A już tak zupełnie na marginesie, to zawodowo u mnie wszystko w porządku, więc pudło.
Przekonał Was?