Trzeba przyznać, że mało kto w polskim przemyśle rozrywkowym wzbudza takie emocje jak Sebastian Fabijański. Odkąd przylgnęła do niego łatka skandalisty, gwiazdor doszedł chyba do wniosku, że nie pozostało mu nic innego, jak rozkręcanie kolejnych "dram".
Sebastian Fabijański w "Uwadze"
Wbrew wcześniejszym zapewnieniom, jak to gardzi show biznesem, Seba ewidentnie karmi się rozgłosem i nie potrafi pozwolić o sobie zapomnieć choćby na chwilę. Nikogo więc nie powinien zdziwić fakt, że w sobotę gwiazdor pojawił się w odcinku "TVN Uwaga" poświęconym jego skromnej osobie, gdzie wreszcie miał sposobność, by pokazać światu swoje "prawdziwe oblicze".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na wstępie "enfant terrible" polskiego kina odważył się poruszyć kwestię debiutu jako freakfighter podczas ostatniej gali FAME MMA, gdzie poniósł klęskę w walce z raperem Wac Toją (walka trwała zaledwie 35 sekund). Aktor, który lubuje się w "eksperymentach społecznych" i tworzeniu kolejnych "artystycznych kreacji", ocenił, że podjęcie tego wyzwania miało dla niego działanie terapeutyczne.
Lubię robić rzeczy niestandardowe, szalone. Jest to niewątpliwie jedna z nich. (...) To jest jakiś rodzaj walki ze sobą, ze swoimi traumami, lękami, też trochę z tym, co świat mi oferował przez ostatni czas. Jest we mnie jakiś pierwiastek skandalisty, ale nie takiego z wyboru, tylko tak mi czasem wyjdzie, że się coś rozpęta. Jest to na pewno pierwszy taki moment i ruch w moim życiu stricte materialny - stwierdził, przyznając, że "zrobił to tylko dla kasy".
W materiale nie pominięto oczywiście wątku związku Fabijańskiego z Maffashion, który, jak zapewne pamiętacie, zakończył się w atmosferze skandalu po nawiązaniu potajemnej "współpracy" z Rafalalą. Wspomniano, że nagle znalazł się w środku internetowego show biznesu, którego "unikał jak ognia". Rozmówczyni Seby zauważyła, że z uznanego aktora stał się negatywnym bohaterem portali plotkarskich i "outsiderem".
W wielu kontekstach doklejali mi różne mordy i gęby, że narcyz, że bufon, buc, arogant, ćpun - wymieniał Fabijański.
Z czego to się bierze? - dopytywała reporterka.
Z chęci szufladkowania ludzi, segregowania ich - usłyszała w odpowiedzi.
Aktor miał dużo do powiedzenia w kwestii internetowego hejtu, którego doświadcza od dłuższego czasu. Okazuje się, że przykre słowa padające pod jego adresem są dla celebryty motorem napędowym, żeby działać.
Hejt mi zawsze dawał bodźca do jeszcze większej determinacji i walki - stwierdził. Jakoś tak to działało. Pamiętam taki komentarz po filmie "Wszystko gra", że kromka chleba zagrałaby lepiej niż Fabijański. Ta krytyka po tym filmie mnie dotknęła. Potem pojawiła się propozycja od Patryka Vegi i miałam takie poczucie, że skoro i tak mnie skrytykowali, to teraz lecę po bandzie. Jestem gościem, który ma niepokój w sobie i ten niepokój realizuje twórczo. (...) Jestem farciarzem, bo robię to, co chcę w życiu.
Reporterka nie stroniła od trudnych tematów. Padło pytanie, czy fakt, że jest dorosłym dzieckiem alkoholika, okazał się ogromnym ciężarem w jego życiu.
Myślę, że tak - odparł. To nie jest pomocne na pewno. Najtrudniejsze jest to, że jesteśmy uzależnieni od życia w niepewności. Dlatego potem szukamy tego w związkach itd., bo chcemy tej niepewności sobie cały czas dostarczać.
Na koniec aspirujący raper poruszył temat 2,5-letniego Bastka, który zmienił jego życie na lepsze. Seba przyznał przed kamerami, że stara się zrekompensować synowi rozstanie z jego matką oraz fakt, że muszą dzielić się opieką nad chłopcem.
Jak z Bastkiem się bawię, ten temperament się ulatnia. Jestem kimś zupełnie innym przy Bastku i cieszę się, że mogę dzięki niemu uczyć się miłości. To jest największa wartość, która płynie z posiadania dziecka - zapewnił.
Spojrzeliście teraz na niego z innej perspektywy?