Po tym, jak media zaczęły donosić, że nową wybranką serca wielokrotnie nabijającego się z celebrytów Sebastiana Fabijańskiego jest Maffashion, jego osoba zaczęła cieszyć się większym niż dotychczas zainteresowaniem ze strony mediów.
U boku szafiarki 33-latek ewidentnie rozwinął skrzydła. Ukochany Julki Kuczyńskiej i ojciec kilkutygodniowego Bastiana (zwanego BJF-em) w ostatnim czasie nie tylko postanowił spełnić swoje marzenie o zostaniu raperem, ale i odkrył w sobie talent malarski.
Zobacz: Sebastian Fabijański... ZOSTAŁ MALARZEM. Pokazał swoje pierwsze dzieła: "Ledwo co wyschły" (ZDJĘCIA)
Ostatnio Seba doczekał się reportażu na temat swojej nowej pasji. Świeżo upieczonego tatę odwiedził reporter Dzień Dobry TVN celem dowiedzenia się, jak wygląda proces powstawania "dzieł" wszechstronnego Fabijańskiego.
Na wstępie chłopak Maff zdradził, jak zaczęła się jego przygoda z płótnem. Okazuje się, że miłością do malowania zaraził go kolega, którego nie omieszkał przedstawić:
Bartek Szyszko, mój kumpel, z którego powodu ja zacząłem malować. W trakcie kwarantanny połączyliśmy siły. Wspólnie mieliśmy paranoję: "Co za chwilę się wydarzy... Apokalipsa za oknami..." - wspomina swoje początki "malarz".
Następnie Sebastian ze szczegółami opisał, jak wygląda proces twórczy w jego przypadku:
Jest płótno, jest farba, wylewam to w miejsca, gdzie czuję, że ten kolor zapracuje. To też chodzi o taką wyobraźnię - co się stanie z kolorem - tłumaczy.
Aktor/raper/malarz zapewnia, że nie tworzy swoich dzieł z myślą o zysku.
Niczego nigdy nie zrobiłem dla pieniędzy - zaznacza i zdradza, jak sprawa wyglądała z pierwszym sprzedanym obrazem:
Tak naprawdę ceny wyznaczył pierwszy klient. Zapytał: "Ile chcesz?", ja mówię: "Nie wiem, stary, tak, żeby mi się za farby i płótno zwróciło. A on: "Bez przesady, trzy i pół tysiąca!" - wspomina negocjacje dumny 33-latek.
Obraz, który powstawał przy okazji wizyty dziennikarza TVN, dobroduszny Fabijański chce zaś przekazać na rzecz Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.
Chciałem zrobić taki obraz, który fajnie by było przekazać na WOŚP. Przypomniała mi się sytuacja w Gdańsku z prezydentem Adamowiczem. Trochę czarnego, czerwonego, białego, trochę Polski i trochę krwi, ale jednak idzie jakaś strzała zielona, czyli kolor nadziei... - opowiada, spoglądając na swoje ociekające farbami dzieło i podsumowuje poetycko: Tutaj jest dużo mroku, krwi i śmierci, ale nadzieja umiera ostatnia.
Okazuje się, że Seba nosi się z zamiarem namalowania obrazu dla synka. Potrzebuje jednak nieco czasu.
Chciałbym lepiej go poznać. Trochę wiedzieć, co mu się podoba - tłumaczy, zdradzając przy okazji, co pomyślał, gdy po raz pierwszy zobaczył pierworodnego:
Jak go pierwszy raz zobaczyłem, pomyślałem: "Boże, jaki on podobny do mojego ojca" - wyjawia ukochany blogerki i dodaje: Fajnie, że jest zdrowy, myślę, że będzie super gościem.
Wróżycie mu świetlaną karierę w branży malarskiej?