Sebastian Karpiel-Bułecka wiedzie dziś życie rodzinne, jakiego mogłaby mu pozazdrościć niejedna osoba. Muzyk spełnia się jako mąż Pauliny Krupińskiej, z którą doczekał się dwójki pociech. Nie zawsze jednak miał przy sobie bliskich. Ojciec Sebastiana zostawił rodzinę niedługo po jego narodzinach.
Sebastian Karpiel Bułecka o dorastaniu bez ojca
Lider Zakopower był wychowywany przez kobiety. Co prawda miał też dziadka, ale ten zmarł, kiedy Sebastian miał zaledwie 5 lat. Ojca poniekąd zastępował mu starszy przyrodni brat. Autorytetem był też sąsiad - Roman Gąsienica-Sieczka. To od niego Sebastian dostał pierwsze skrzypce. Za lekcje gry miał zapłacić bańką mleka.
Mimo to przyszły gwiazdor mocno odczuwał brak głowy rodziny. Aby nie odstawać od rówieśników, przedstawiał im nieco inną wersję wydarzeń.
W podstawówce opowiadałem różne historie o tym, jaki mój ojciec jest wspaniały. Kłamałem, że wyjechał. Tak naprawdę był cały czas na miejscu, w Zakopanem. Marzyłem o rodzinie, więc ją sobie wymyślałem - opowiadał w "Twoim Stylu".
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Sebastian Karpiel-Bułecka spełnił marzenie o rodzinie
Dodał też, że nie chce oskarżać jednej ze stron o to, jak wyglądało jego dzieciństwo.
Z czasem nauczyłem się bardziej go [ojca - przyp. red.] rozumieć, bo życie nie jest takie proste, jak nam się wydaje. Pewnie rodzice mogli kilka spraw lepiej rozegrać, ale może nie potrafili - mówił.
Dziś Sebastian nie musi już nikogo oszukiwać ani tłumaczyć. Ma rodzinę, o jakiej zawsze marzył. Co więcej, na niedługo przed śmiercią ojca, udało mu się z nim pojednać. Mężczyzna zmarł w wieku 89 lat. Podczas ostatnich spotkań powiedzieli sobie wiele ważnych rzeczy. Nie zabrakło słów "kocham". Panowie rozmawiali ze sobą nie tylko słowami, ale też dźwiękami. Karpiel-Bułecka odziedziczył miłość do muzyki właśnie po ojcu.
Grałem ojcu różne nuty i prosiłem, żeby powiedział, jak się która nazywa. On mi odpowiadał, a nawet podśpiewywał - wspominał.