Latem polskimi mediami wstrząsnęły doniesienia o tym, że posłowie Prawa i Sprawiedliwości stworzyli projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, który nakazałby amerykańskiemu właścicielowi TVN i TVN24 sprzedać większość udziałów.
Jak to powiedział wówczas z rozbrajającą szczerością Marek Suski, władza zyskałaby wtedy "jakiś tam wpływ na to, co się dzieje w tej stacji".
Skandaliczny był również sposób, w jaki przyjęto projekt do dalszych prac, bowiem odbyło się to po reasumpcji zarządzonej przez marszałek Elżbietę Witek, która - zdaniem wielu specjalistów od prawa - nie miała uzasadnienia.
Przez Polskę przeszła wówczas fala protestów w obronie wolności mediów, a we wrześniu Senat w całości odrzucił lex TVN i na jakiś czas temat zniknął z pola widzenia. Niespodziewanie w piątek powrócił za sprawą komisji kultury i środków przekazu, która "zarekomendowała" Sejmowi, aby ponownie uchwalił ustawę. Nie zważano jednocześnie na to, że Regulamin Sejmu nakazuje poinformowanie o zwołaniu takiej komisji trzy dni wcześniej. Opozycja wskazuje, że komisja odbyła się więc nielegalnie.
Pomimo protestów opozycji Sejm odrzucił senackie weto i przychylił się do wniosku komisji kultury. Trzeba podkreślić, kto głosował za przyjęciem lex TVN, a było to 225 posłów PiS, 3 posłów Kukiz'15 i jeden poseł niezrzeszony - Łukasz Mejza.
Tryb, w jaki zostało to zrobione, to nie są standardy demokratycznego państwa. To jakiś PZPR, to jakaś Korea - powiedział po wszystkim Marszałek Senatu Tomasz Grodzki.
Finał tej sprawy jest teraz w rękach prezydenta Andrzeja Dudy. Przypomnijmy, że jeszcze nie tak dawno ocenił, że ta ustawa to "kontrowersyjne rozwiązanie", a siebie nazywał "strażnikiem wolności słowa".
Będę stał na straży zasady wolności słowa i swobody prowadzenia działalności gospodarczej - mówił na antenie TVP INFO.
Dotrzyma słowa?
Kuba Wojewódzki ma obsesję na punkcie Pudelka? Dowiecie się w najnowszym Pudelek Podcast!