Marina Łuczenko nigdy nie ukrywała, że ceni sobie przepych i luksus. 30-latka przede wszystkim nie zamierza oszczędzać na swoim wyglądzie. Ukochana Wojciecha Szczęsnego w ciągu ostatnich lat dała się poznać jako miłośniczka ekskluzywnych marek, racząc nas nierzadko wartymi kilkadziesiąt tysięcy stylizacjami.
Celebrytka szczególnie ceni sobie wystawne przyjęcia. Niedawno wspominała wraz z mężem zaślubiny. Rodzice Liama pobrali się w 2016 roku w Grecji, a dla zaproszonych gości przygotowali wówczas mnóstwo atrakcji, między innymi wspólny występ panny młodej z Jamesem Arthurem.
Jakiś czas temu głośno było także o 30. urodzinach piosenkarki. Pomysłowy Wojtek zafundował swojej ukochanej imprezę niespodziankę, której ta najwyraźniej nie może zapomnieć do dziś. Choć wystawne przyjęcie w Cannes miało miejsce w lipcu, zdjęciami z przebiegu świętowania Marina chwaliła się jeszcze w grudniu minionego roku. Teraz zaś za pośrednictwem instagramowego profilu podzieliła się z fanami niepublikowanymi jak dotąd nagraniami z wydarzenia.
Znalazłam filmik z moich 30. urodzin. Ale była biba - komentuje udostępnione nagrania podekscytowana celebrytka.
Na zamieszczonym przez nią wideo widać, że zabawa była na najwyższym poziomie. Nie zabrakło profesjonalnej obsługi i wyszukanych atrakcji. Wśród gości znalazła się między innymi Patricia Kazadi. Dodatkowo wszyscy zebrani mogli liczyć na występ solenizantki. Niestety, choć niemal wszystko było dopięte na ostatni guzik, Marina nie była zadowolona z repertuaru. Jeden z filmików na InstaStories podpisała:
Nie pytajcie, czemu wybrali akurat ten kawałek. Francuzi niestety słabo z angielskim, ja już nie chciałam się denerwować i coś zmieniać… - tłumaczyła wyrozumiała artystka lecący w tle utwór Nothing breaks like a heart w wykonaniu Miley Cyrus.
Myślicie, że tegoroczna celebracja obejdzie się bez tego typu niedociągnięć?